Po kontemplacji Krzyża Jezusa liturgia zaprasza nas do zapatrzenia się w Matkę, która stała przy krzyżu - Matkę Bolesną. Mimo wielkiego cierpienia widać spokój w Jej obliczu. Maryja w swoich oczach niesie całe męczeństwo swojego serca, a jednocześnie w tych oczach odbija się całe cierpienie Jezusa. Te oczy Matki bolesnej są niezgłębionym jeziorem miłości i bólu.
I warto w tym zapatrzeniu się w Matkę Jezusa zobaczyć coś więcej - zobaczyć Jej twarz zwielokrotnioną w twarzach matek współczesnego świata - twarzach matek, które doświadczają okropności wojen, konieczności porzucenia swoich domów i dzielenia losu uchodźców, twarzach matek uciekających i niosących w ramionach swoje dzieci. Nie trzeba szukać konkretnej twarzy - niemal każdego dnia widać je w mediach...
Ewangelia koncentruje naszą uwagę pod krzyżem na trzech postaciach: Jezusie, Maryi i Janie. Ból, który w sobie nosimy, który rozdziera serce, możemy pokonać tylko wtedy, gdy staniemy pod krzyżem Jezusa i przyjmiemy Jego Matkę do naszego domu, do siebie - jak Jan.
1. Co mógłbym zaoferować Maryi, gdybym zabrał Ją do domu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz