Znali Go. Podobnie jak i dziś, w małych wioskach i społecznościach, wszyscy się znają. Przypuszczalnie wszyscy znali Jezusa i Jego rodzinę, Jego zawód. Zbyt wiele lat spędził razem z nimi, pracując, modląc się, znosząc różnego rodzaju trudności i przeżywając radości malej wioski. Sądząc po ich komentarzach, dom Jezusa nie wyróżniał się niczym szczególnym, Jego Matka była jedną z wielu gospodyń domowych i matek Nazaretu.
Znali Jezusa, ale Go nie rozpoznali. Nie rozpoznali w Nim Mesjasza. To zupełnie coś innego niż znać. Wymaga wiary. A Jezus był w pewien sposób zaskoczony ich niedowiarstwem. Słyszeli o Jego cudach - takie cuda dzieją się przez Jego ręce. Wiedzieli, że cuda są dziełem samego Boga, ale to nie skłoniło ich serc do uwierzenia. Powątpiewali o Nim.
Nie spełniał ich oczekiwań, a może wyobrażeń. Na tym polegało ich wielkie nieszczęście: nie zaufali Temu, którego znali, ponieważ był ich rodakiem.
W naszych spotkaniach z Bogiem musimy sobie pozwolić na zaskoczenie, zdziwienie, że jeszcze nie wszystko wiemy o Nim, że wciąż jest coś do odkrycia. To zadziwienie otwiera drogę do uwierzenia, zadziwienie wiary...
Wiem, ale czy wierzę? Wierzę w Niego, ale czy wierzę Jemu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz