Dojrzała miłość, taka, którą żyła Maria Magdalena, jest gotowa do poświęceń, do dawania siebie. Często mówiąc o miłości ludzkiej, pojawiają się słowa o dopasowaniu, o drugiej połowie naszej istoty jako recepcie na udane życie. Ale zawsze, mimo najlepszego dopasowania i przeżywanego szczęścia, pojawiają się rozczarowania, pojawiają się rysy. Część z nich ma swoje źródło w naszych ludzkich ograniczeniach, ale prawdą jest również to, że człowiek, jak mówił święty Augustyn, pełnię, która może zaspokoić jego dusza, jego serce, może znaleźć jedynie w Bogu.
Miłość jest zawsze związana z duszą, z sercem człowieka. Jeśli człowiek nie sprawia, by dusza wzrastała i dojrzewała, miłość zostanie zawsze wystawiona na powierzchowność, zostanie zraniona, a czasem zawiedziona całkowicie. Zawsze do głosu dojdzie nasz egoizm, egocentryzm. Aby prawdziwie kochać, muszę najpierw rozpoznać oczekiwania i potrzeby własnego serca, by móc wznieść się ponad nie, przezwyciężyć egoistyczne pragnienia i odważyć się na prawdziwą miłość.
Miłość dojrzała zawsze jest gotowa na poświęcenie, które jest darmowym darem z siebie, ze wszystkiego, czym jestem, dla tego, którego kocham. Nie ma dojrzałej miłości bez zaufania i niezachwianej wierności.
Miłość jest jak tlen dla naszego życia. Nie należy jednak mylić dwóch rzeczywistości: czym innym jest oddychanie, a czym innym sapanie, to impulsywne łapanie tlenu. Złą rzeczą jest przekonanie, że oddychamy, podczas gdy to, co robimy, to jedynie impulsywne nabieranie powietrza, które rodzi nieprawidłową zdolność oddychania. Nabieramy powietrza, gdy czujemy, że się dusimy lub przeciążamy nasze ciało, ale dopiero kiedy potrafimy wyrównać i uspokoić nasz oddech, nasze ciało zaczyna prawdziwie oddychać...
Tak samo jest z Bogiem. Albo oddychamy Nim w sposób świadomy, by nasze serce było z Nim zjednoczone, każdego dnia, w dopasowanym rytmie, zachowując wierność i systematyczność, albo działamy impulsywnie - jak trwoga, to do Boga, czy przy okazji świąt i różnych wydarzeń, ale wtedy trudno mówić o relacji z Bogiem, o tym, że jest On tlenem dla naszego życia.
Bóg jest miłością. To od Niego otrzymaliśmy zdolność kochania w akcie stwórczym. Kształtujemy naszych bliskich, tych, których kochamy, kiedy obdarzamy ich naszą miłością.
Maria Magdalena została obdarowana miłością i ta miłość ukształtowała jej serce, uczyniła z niej apostoła apostołów, pierwszą głosicielkę Dobrej Nowiny o zbawieniu człowieka, wyzwolenia z grzechu i śmierci.
Miłość przynaglała Marię Magdalenę, by stanąć pod krzyżem, z odwagą wobec bólu i śmierci, by szukać Pana w miejscu umarłych. Obdarzona miłością nie wstydziła się swojej przeszłości, teraźniejszości, swoich łez i bólu. Miłość pozwoliła jej jako pierwszej z apostołów ucieszyć się radością zmartwychwstania Umiłowanego.
Czy miłość budzi we mnie gotowość, czy przynagla, do poświęcenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz