Kiedy byłem w Salamance, jeden ze współbraci zabrał mnie na wystawę poświęconą dzieciom trzeciego świata.
Fotograf uchwycił rzeczywistość tych dzieci w bardzo różnych chwilach ich życia. Były dzieci, które żebrały na ulicach, inne grzebały w śmieciach, jeszcze inne leżały, oglądały i wąchały już nadpsute produkty Każde zdjęcie było jakoś podpisane, ale celem podpisu nie tylko było wyjaśnienie sytuacji, w której zdjęcie zostało zrobione, co wywołanie reakcji widza.
Jedno z tych zdjęć w sposób szczególny przykuło moją uwagę, znajdowało się zresztą niemal w centrum wystawy. Mały chłopiec, w wieku 9 lat, mniejszy niż normalnie dziecko w tym wieku z powodu niedożywienia. On nic nie robił. Wpatrywał się w obiektyw aparatu ze smutną miną. Podpis pod zdjęciem był krótki: Wiedzą, że istnieję, ale nikt mnie widzi. Javier, 9 lat.
To samo mogłaby powiedzieć kobieta z dzisiejszej Ewangelii do Jezusa o zebranych w domu faryzeusza Szymona: wiedzą, że istnieję, ale nikt mnie nie widzi, a jeśli mnie widzą, to po to tylko, by wykorzystać lub osądzić.
Jezus potrafi jednak patrzeć inaczej. Patrzy sercem i pozwala kobiecie okazać Mu swoją miłość, zadając tylko jedno pytanie: Czy widzisz tę kobietę?
To pytanie wyrywa Szymona z osądzania, każe mu spojrzeć inaczej. To także zaproszenie dla każdego z nas, byśmy skontrolowali nasze oczy. Czy rzeczywiście potrafimy patrzeć sercem? A dobrze widzi się tylko sercem...
W jakich sytuacjach i dlaczego łatwo przychodzi mi oceniać i osądzać innych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz