Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą... Tak brzmi jedno z błogosławieństw wypowiedzianych przez Jezusa w czasie Kazania na górze. To błogosławieństwo pozwala we właściwym świetle odczytać te kilka zdań z Ewangelii przeznaczonej na dzisiaj.
Herod słyszał o Jezusie i zapragnął Go zobaczyć. Ludzka ciekawość wobec sławy owego kaznodziei, o którym mówiono, że uzdrawia, nie gardzi towarzystwem biednych, kalek, nawet trędowatych. Któż nie chciałby zobaczyć? To mogła być jedna z przyczyn, która popychała Heroda, by zobaczyć Jezusa...
Święty Łukasz podkreśla jednak coś jeszcze: był zaniepokojony. Świadomość, że wykorzystał własną władzę, by skazać niewinnego człowieka na ścięcie mieczem w swoim więzieniu, bo taki był kaprys Herodiady i jej córki, odbijało się wyrzutami sumienia i rodziło niepokój. Wszak niektórzy mówili, że Jan powstał z martwych. Może bał się, że spotka się z oskarżeniem Jezusa za dokonany mord na proroku?
Postawa Heroda nie była jednak nigdy postawą czystego serca - serca, które gotowe jest słuchać. Człowiek czystego serca pragnie słuchać, bo w jego sercu jest tęsknota za prawdą, a z poznania prawdy rodzi się przemiana życia. A Herod nie miał zamiaru zmienić swojego życia...
Jeśli w moim sercu nie ma pragnienia przemiany i nawrócenia, to dlaczego pragnę słuchać i widzieć Jezusa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz