Zabrał go samego poza tłum, włożą swoje palce do jego uszu i zebrawszy ślinę, dotknął jego języka. Potem spojrzał w niebo, westchnął i rzekł do niego: „ Effatha”, to znaczy „ otwórz się”. Z miejsca otwarły się jego uszy, sploty jego języka się rozluźniły i mówił bez trudności (Mk 7,33-35).
W Biblii ślepota, głuchota, paraliż, mutyzm często odnoszą się do Izraela, ludu, który, jak często powtarzają prorocy, zamyka uszy na głos swojego Boga I nie słysząc słowa, nie jest w stanie go głosić. W proroctwach głuchota i ślepota są także symbolami oporu lub odrzucenia Bożego przesłania.
Poza fizyczną głuchotą, istnieje jeszcze inna głuchota, z której człowiek nie tyle musi zostać uleczony, co ocalony: jest to głuchota ducha, która stawia coraz wyższe bariery dla głosu Boga i bliźniego, zwłaszcza na wołanie najbiedniejszych i cierpiących, i która zamyka człowieka w głębokim i niszczącym egoizmie (Benedykt XVI).
Nierzadko stajemy się głusi na nasz wewnętrzny głos. Ten głos, który mówi nam, że tak naprawdę nie podoba się nam nasz sposób życia, że dajemy się sterować innym, że stajemy się zbyt powierzchowni i obojętni.
Jest też głuchota na wolę Bożą. Ne uczymy się w czasie katechezy czy od rodziców, a przynajmniej bardzo rzadko się uczymy odczytywać to, co jest Bożym zamysłem wobec nas, nie potrafimy odczytywać znaków rozrzuconych w naszym życiu i historii, w wydarzeniach, które nas spotykają i w których uczestniczymy, nie potrafimy usłyszeć tego, co Bóg kieruje do nas w swoim Słowie czy przez innych ludzi…
Istnieją głusi chrześcijanie. Raz się nauczyli czegoś i już wszystko wiedzą, nie muszą słuchać natchnień Bożego Ducha, nie czytają i nie słuchają Bożego Słowa.
Nie brakuje też niemych chrześcijan: nie powiedzieli nigdy nikomu o swoim doświadczeniu wiary i Boga. Owszem, modlą się, żyją przykazaniami, czytają nawet Pismo Święte, ale nigdy nie odważyli się dać świadectwa, podzielić się tym, że Bóg jest obecny w ich życiu i jak jest obecny.
A wiara wymaga tego podwójnego dynamizmu: słuchania i mówienia. Otwieramy się na Boga w Jego Słowie i w znakach czasu, ale jednocześnie dzielimy się i mówimy o tym, czego Pan Bóg w nas dokonuje, jak nas przemienia. Jedno prowadzi do drugiego!
Możemy prosić: otwórz nasze uszy, ponieważ czasami jesteśmy głusi na Ewangelię, nie słyszymy Cię dobrze i dlatego nie potrafimy zobaczyć dobra, które czynisz w każdym z nas, kiedy otwieramy się na Ciebie i dajemy Ci miejsce w naszym życiu.
Czy pozwalam Jezusowi, by działał we mnie? Czy pozwalam się dotknąć uzdrawiającej mocy Boga?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz