Jezus wszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego (Mk 3,13).
Słuchamy słowa, które przychodzi do nas od samego Boga. Autor listu do Hebrajczyków trzykrotnie podkreśla w tym krótkim fragmencie: To mówi Pan!
Słyszymy Boga, który dokonuje rewizji Starego Przymierza zawartego z ludem Izraela w czasie wyjścia z Egiptu. Bóg przedstawia nowe Przymierze, które zastępuje to, co dawne. Bóg mówi o swoim bezpośrednim działaniu na ludzkie serce - zapisuje w nim swoje prawo. To już nie są kamienne tablice, lecz bijące miłością ludzkie serce - bo właśnie Miłość zostaje zapisana w ludzkim sercu. Bóg zapowiada przebaczenie grzechów i miłosierdzie.
Bóg powołuje. Do różnych zadań, ale powołuje każdego. Nie tylko owych Dwunastu, ale także siedemdziesięciu dwóch. Powołuje do pójścia za sobą, do bycia uczniem. Zdarza się też w Ewangelii, że ktoś sam podejmuje inicjatywę i próbuje naśladować Jezusa. I wtedy kończy się to niepowodzeniem. Uwolniony od złych duchów też chce płynąć z Jezusem i Apostołami, ale Jezus ma dla niego inne zadanie - ma pozostać.
Warto czasem zastanowić się na tym, czy idąc za Jezusem, rzeczywiście idziemy tą drogą, której On dla nas chce. Czasem bowiem kapryśnie próbujemy narzucić Panu Bogu swoją wizję i sposób Jego naśladowania, wybieramy inne zadania i role, niż On dla nas przygotował, zadania i role, które może wydają się bardziej atrakcyjne, ale które nie są nasze, a wówczas możemy doświadczyć porażki i zniechęcenia.
Tak często próbujemy, deklarując naszą przynależność do Jezusa, realizować jednak własne zamierzenia i ambicje...
Jak widzę swoje miejsce i zadania w rodzinie, we wspólnocie, w Kościele? Do czego Pan Bóg mnie wzywa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz