Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Heriodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę (Mk 6,17)
Taki był Jan Chrzciciel - nieugiętą kolumną ze stali, której nie dało się nagiąć, obłaskawić, złagodzić twardości. Można było tylko ściąć.
W oczach świata prawda i sprawiedliwość ostatniego proroka przegrywają. Heriodiada potrafi zrealizować plan zemsty i mimo oporu Heroda ostatecznie doprowadza do śmierci Jana Chrzciciela.
Bezczelny cynizm, wykorzystanie własnej córki, podstęp. Niedawno pisałem, że są takie śluby i obietnice złożone Bogu, które nigdy nie powinny być złożone, a jeśli nawet w sposób nie do końca przemyślany złożone zostaną, nie powinny zostać wypełnione, ponieważ godzą w dobro drugiego. Herod nie potrafi się wycofać ze złej obietnicy, danej ludziom, nie Bogu.
Zło zwyciężyło. Siła zła, pobudzona cudzołóstwem, i fałszywą dumą, usuwa świadka, który ją odkrywa i nazywa po imieniu. I chociaż świat cieszy się ze swojego triumfu, to jednak prorok wychodzi z tej potyczki zwycięsko. Swoją śmiercią pokazuje, że wartości, których broni, są warte więcej niż życie - jest męczennikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz