Przeszli przez pustynię, a później przekroczyli Jordan. Potomkowie tych, którzy wyszli z Egiptu i większości pomarli. Pustynia była czasem zmagań, wierności i niewierności.
A teraz, kiedy Izrael zajmuje ziemie po obu stronach Jordanu, każde plemię musi podjąć osobistą decyzję - służyć Bogu czy służyć bóstwom.
Proces, który powinien dokonać się w sercu każdego, kto świadomie wkracza na drogę wiary, kiedy przylgnięcie do Boga przestaje być jedynie otrzymanym po ojcach dziedzictwem, a staje się osobistą decyzją, która niesie ze sobą przywileje, ale również konsekwencje.
Ta decyzja nie może być decyzją ślepą - kiedy człowiek ma doświadczenie Boga, doświadczenie tego wszystkiego, czego Bóg dokonuje w życiu człowieka, wówczas może świadomie zdecydować. Czyż to nie Pan, Bóg nasz, wyprowadził nas i przodków naszych z ziemi egipskiej, z domu niewoli? Czyż nie On przed oczyma naszymi uczynił wielkie znaki i ochraniał nas przez całą drogę, którą szliśmy, i wśród wszystkich ludów, pomiędzy którymi przechodziliśmy?
Jozue wprost wskazuje, że decyzja podjęta w pewnej euforii po wejściu do ziemi obiecanej może być decyzją słabą, bez korzeni, dlatego też ostrzega przed konsekwencjami niewierności, mówi o chwiejności ludu, którą poznał, służąc przy boku Mojżesza. Wszystko jest jasne.
W sakramencie chrztu decyzję najczęściej podejmuje za nas ktoś inny. Ale każdy chrześcijanin jest wezwany do wzrastania. Musi w pewnym momencie swojego życia podjąć decyzję, komu chce służyć. Dokonać wyboru Jezusa jako swojego Pana lub Go odrzucić. Wobec Jezusa, uczciwie idąc po drogach wiary, nie da się pozostać obojętnym. Bóg szanuje naszą wolność, ale również uświadamia nam, że za podjętą decyzją kryją się konkretne konsekwencje...
Czy Jezus jest moim Panem i Zbawicielem? Komu służę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz