On usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary (Mt 9,12-13).
Każdy z nas został zaproszony przez Chrystusa po imieniu. Każdy z nas ma swoje miejsce w świecie, z którego może innym mówić o Bogu, o Jego miłości, i z którego może mówić Bogu o innych, o braciach i siostrach.
W prostocie naszego życia, w codzienności wypełnionej obowiązkami, w zjednoczeniu, ze świadomością, że każdy z nas jest tylko małym trybikiem w wielkim organizmie, jakim jest Kościół.
Zaproszony też został na tę drogę przygody z Jezusem celnik Mateusz. W tej krótkiej historii powołania, którą poznajemy z dzisiejszej Ewangelii, zawarte jest potrójne przesłanie skierowane do każdego z nas. Kiedy Jezus mówi mu, by poszedł za Nim, ten nie waha się ani chwili, wstaje z miejsca pracy i rusza za Mistrzem, bez żadnych dodatkowych pytań.
Był państwowym urzędnikiem, bardzo ważnym machinie państwa – poborcą podatków. I porzuca wszystko.
Zaproszenie skierowane do niego przez Jezusa, a dokładnie moment spotkania przy stole w jego domu, pośród wielu celników i innych, uważanych za grzeszników, wywołuje skandal. Wobec wywołanego zgorszenia wśród „sprawiedliwych i pobożnych” Jezus objawia jeden z aspektów swojej misji – troskę o tych, którzy źle się mają.
Spróbujmy odnaleźć się w tej sytuacji, kiedy byliśmy zgorszeni postawą kogoś, kogo może cenimy, ale z drugiej strony jakieś zachowanie tej osoby uznaliśmy za niewłaściwe. Iluż to jest zgorszonych chrześcijan postawą papieża Franciszka, który pochylił się do nóg więźniów, a nawet kobiet, czy muzułmanki w Wielki Czwartek? Czy może ostatnie wydarzenie z polskiego podwórka – odsądzanie od czci i wiary ks. bp. Grzegorza Rysia. Stał się skandalistą po zachowaniu na stadionie w Łodzi. W tym kontekście warto spojrzeć na trzecie przesłanie tej Ewangelii: chcę miłosierdzia, a nie ofiary.
Na cóż te godziny postu, pokuty, jeśli nie potrafię zdobyć się na rozmowę z bratem? Jeżeli nie potrafię przebaczyć urazy? Jeśli nie wyciągam ręki do tych, którzy cierpią blisko mnie? Jeśli nie potrafię wybaczyć? Miłosierdzie jest kluczem do przesłania Chrystusa.
1. Jak widzę swoje miejsce w Kościele?
Dzisiaj zatrzymałam się przy słowach św. Pawła:
OdpowiedzUsuń„Dbajcie o utrzymywanie jedności ducha węzłem pokoju.”
Pewnie moje poruszenie tymi słowami jest spowodowane moją obecną sytuacją spięcia w pracy. Od kilku dni próbuję to ugryźć w sobie, ale dzisiaj doświadczyłam „kopniaka” powyższymi słowami, aby zrezygnować ze swoich racji, wzajemnych pretensji i wyjść z ręką pokoju, że ważniejsze jest d b a n i e o j e d n o ś ć niż upieranie się, że sprawiedliwość jest po mojej stronie. Tak też dzisiaj uczyniłam. Wyszłam z gestem przeproszenia, soku pokoju (pomarańczowy) na zgodę. Zrozumiałam, że trwanie przy mojej racji i oczekiwanie przeprosin od drugiej strony może się nie wydarzyć i nie służy jedności. Rozumiem, że apostołowi chodziło o jedność ducha w kościele, we wspólnocie. Ale mój kościół jest także tam gdzie ja, czyli w pracy, w domu.
Kłaniam się słowom:
„Na cóż te godziny postu, pokuty, jeśli nie potrafię zdobyć się na rozmowę, przebaczyć…”
Było to dla mnie dzisiaj bardzo trudne, ale gdzieś tam w środku jestem szczęśliwa.
Piszesz ojcze o zgorszonych postawą papieża czy biskupa. Myślę, że ich reakcja jest też dowodem na to, że wobec takich czynów nie można pozostać obojętnym, tak jak faryzeusze, ludzie uczeni i kościoła wobec Jezusa. Jeśli papież czy biskup ze swojego „punktu siedzenia” pochylają się nad tymi co się źle mają, to tylko im przyklaskuję i podziwiam. Może dlatego, że wszystkiego nie rozumiem, bo nie jestem uczona w teologii, nie znam historii kościoła – nie wplątuję się w „uczone” dyskusje.