Uczniowie wracają pełni radości, zdumieni mocą, którą Bóg złożył w ich ręce, a dzięki której mogli uzdrawiać i wypędzać złe duchy.
Jezus podziela ich radość, ale jednocześnie ostrzega, że radość nie ma płynąć z sukcesu, którego doświadczyli, ale raczej z aktywnego uczestnictwa w misji Syna Bożego, z osobistego doświadczenia tego, za czym tęskniło tak wiele pokoleń ludzi wierzących, ale nie doświadczyło.
W duchu dziękczynienia Jezus modli się do Ojca, ponieważ Jego Słowo objawia się ludziom prostym, którzy w pokorze je przyjmują i sprawiają, że staje się w nich ciałem. Są otwarci na Boga, który zaskakuje, który jest Bogiem niespodzianek, który przekracza nasze myślenie, teorie, nasze pomysły.
Mądrzy i uczeni, pochylając się na Księgami Objawień i tradycją, stworzyli obraz Boga wyrażający się w mnóstwie praw, które wypaczyły prawdziwy obraz Boga.
Jezus zrywa z tym sztywnym obrazem i mówi o Ojcu, który pierwszy wychodzi z miłością, otwarty jest na przebaczenie i obdarza miłosierdziem. Jest wrażliwy na ból tych, którzy cierpią.
1. Czy potrafię się cieszyć, że jestem włączony w dzieło Jezusa?
"Czy potrafię się cieszyć..."
OdpowiedzUsuńZapewne jakby zapytać siebie, znajomego, przechodniów w ankiecie: z czego się cieszysz dzisiaj, co radowało twoje serce wczoraj?, czy byłaby choć jedna odpowiedź: bo moje imię zapisane jest w niebie, albo jestem uczniem Jezusa i moim celem jest niebo?
Cieszymy się z tego co widzimy i doświadczamy namacalnie, jak piękno przyrody, sukces, świetne wydarzenie, muzyka itd. Jak słucham znajomych, to mało komu droga Jezusa wydaje się być radością.
Ja doświadczam prawdziwej radości na modlitwie, w niektórych spotkaniach i relacjach. Dzisiejsza wspominana Mała Tereska powiedziała:
Radość tkwi nie w rzeczach,ale w głębi naszej duszy. Patrząc na jej "małą drogę", można trwać w zachwycie, zadziwieniu, jak ona potrafiła się cieszyć z tego, że jest włączona w dzieło Jezusa.