Chcieli zaskoczyć, złapać w pułapkę Jezusa, nie po raz pierwszy zresztą. A ty co powiesz? Czy odważy się powiedzieć coś przeciwko temu, co zostało napisane? Ale Jezus nie mówi. On robi. Pierwszą rzeczą jest milczenie i czekanie. Jakby ich pytał: Czy jesteście w stanie inaczej spojrzeć na tę sytuację?
Grzech jest grzechem, a ten należy do kategorii tych ciężkiego kalibru. Kiedy prawo jest umieszczona obok konkretnego grzechu, wyrok nabiera matematycznego rygoru. Ale wszystko się zmienia, kiedy Prawo umieszcza się obok konkretnej osoby, która ma twarz, która dźwiga cały bagaż swojego losu, konsekwencje swoich wyborów, a czasem sytuacji, w które po prostu została wrzucona przez innych i z którymi po ludzku sobie nie poradziła.
Jezus nie znosi Prawa. Grzech pozostaje grzechem. Ale spojrzenie Jezusa wykracza poza Prawo. Prawo nie jest ostatecznym punktem odniesienia.
Czy odchodząc od konfesjonału potrafię uwierzyć w siebie jako człowieka z szansą na zmianę życia?
🙏🏻
OdpowiedzUsuń