Święty Paweł dotyka tematu o dzisiaj, tematu smutku związanego ze stratą kogoś bliskiego. Nie ma nic w złego w samym doświadczeniu smutku, gdyby go nie było, można by podejrzewać, że ktoś jest pozbawiony całej sfery uczuć, ludzkiej wrażliwości czy jest niezdolny do relacji. Święty Paweł mówi jednak o takim smutku, który odbiera nadzieję i pogrąża w rozpaczy, a to już zupełnie coś innego...
Aby dobrze zrozumieć słowa z Listu do Tesaloniczan, warto popatrzeć na cały kontekst, w jakim Paweł pisze. To najstarszy z dokumentów Nowego Testamentu, napisany ok. 50roku. Wydarzenia związane ze śmiercią Jezusa i Jego zmartwychwstaniem są wciąż żywe. Jest też napięcie związane z Jego powtórnym przyjściem, które wydaje się bliskie, jeszcze za życia tych, którzy uwierzyli. Ale pojawia się pytanie: co będzie z tymi, którzy nie doczekali przyjścia, przyjęli wiarę, ale już umarli? Jaki będzie ich los?
Odpowiedź Pawła odsyła pytających do fundamentów wiary: Jeśli wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim.
To jest źródło nadziei, fundament wiary. Śmierć oznacza wejście w pełną komunię życia i miłości z Ojcem, Synem i duchem Świętym. I powie św. Paweł: I w życiu więc, i w śmierci, należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i zmartwychwstał, by zapanować tak nad żywymi, jak i umarłymi.
Gdzie szukam źródeł swojej nadziei?