zachód słońca

zachód słońca

piątek, 13 września 2024

Piątek 23. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Jana Chryzostoma

    Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii! (1 Kor 9,16).

    Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? (Łk 6,41).


    Kilka wierszy powyżej w stosunku do dzisiejszego fragmentu listu do Koryntian św. Paweł odwołuje się do Prawa Mojżeszowego, które mówi: Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu. Wyjaśnia następnie, że ten, kto pracuje, ma prawo do zapłaty.

    A Paweł, pracując jako apostoł rezygnuje z zapłaty, nie korzysta z prawa, które mu przysługuje. Jego jedynym pragnieniem jest to, by Chrystus został poznany, by Ewangelia była głoszona - w tym znajduje powód do chwały. 

    Dziś wiele mówi się o wolontariacie. Każdy może pracować w ewangelizacyjnym dziele Kościoła, każdy może być świadkiem Boga w swoim życiu. Ważne jest to, by i nam towarzyszyło to pragnienie, by Chrystus był znany. Jeżeli zaczynamy głosić siebie, zabiegamy o własną chwałę, zasłaniamy Chrystusa i Ewangelię, często uniemożliwiamy poznanie...

    Ocenianie człowieka jest zawsze ryzykowne i narażone na błędy. Każda istota jest  tajemnicą, każdy z nas nosi w sobie niezatarty znak Stwórcy. Widzimy i osądzamy według tego, co widzą nasze oczy, czego doświadczamy, ale jednak bardzo często w oparciu o to, co zewnętrzne. Potrzeba światła Ducha Świętego, aby choćby w niewielkim stopniu odkryć tę odrobinę światła i cienia, łaski i słabości - czynię to, czego nie chcę, odrobinę Boga w każdym człowieku; Boga, który jest miłością i miłosierdziem oraz kruchej gliny, którą jest każdy z nas.

    Łatwo jest ulec pokusie osądzania i potępiania. Lekarstwem jest tylko miłość. Bóg kocha nas wszystkich, przyjmuje nas takimi, jakimi jesteśmy, zaprasza do nawrócenia. Przeznaczył nas do zmartwychwstania i chwały. To miłość zbawia.


Czy mogę powiedzieć, że głoszenie Ewangelii i Chrystusa jest dla mnie powodem do chluby?

czwartek, 12 września 2024

Święto Najświętszego Imienia Maryi

    W Nim dostąpiliśmy udziału my również, z góry przeznaczeni zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli, po to, byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu - my, którzyśmy już przedtem nadzieję złożyli w Chrystusie (Ef 1,11-12).

    W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja (Łk 1,26-27).

 

    W naszym Zakonie oddajemy dziś cześć imieniu Najświętszej Maryi Panny. 

    Imię Dziewicy objawia św. Łukasz w swojej Ewangelii. Bóg spełnia odwieczne plany, zgodnie z zamysłem powziętym na początku ludzkich dziejów. Wszystko było przygotowane, aby mogło dokonać się dzieło odkupienia. 

  Imię Maryja oznacza Piękna, Pani Światłości. Piękną Panią nazywała ją św. Bernardetta Soubirous. Św. Katarzyna Labouré opisuje ją w podobny sposób: "Była bardzo piękna... Była tak piękna, że nie potrafię wyrazić Jej olśniewającego piękna. 

    Katechizm Kościoła mówi: Bóg wzywa każdego po imieniu, Imię każdego człowieka jest święte. Imię jest ikoną osoby. Domaga się szacunku ze względu na godność tego, kto je nosi. Otrzymane imię pozostaje na zawsze. W Królestwie niebieskim zajaśnieje w pełnym blasku tajemniczy i niepowtarzalny charakter każdej osoby naznaczonej Bożym imieniem. Nie dziwi zatem, że Kościół, podkreślając niepowtarzalną rolę Maryi w dziele odkupienia, pragnie uczcić Jej imię, podobnie jak czci imię Jezusa, Jej Syna. 

        Joachim i Anna, rodzice Najświętszej Dziewicy, nadali imię swojej córce - Maryja. 

       Imię Maryja w Biblii po raz pierwszy zostało odniesione do siostry Mojżesza. Miriam w języku egipskim oznaczało oblubienicę Boga, ukochana przez Boga. Kiedy Bóg wybiera człowieka do jakiegoś szczególnego zadania, zmienia imię. Imię Córki Joachima i Anny nie ulega zmianie - Maryja wybrana na Matkę Bożego Syna jest najbardziej ukochana przez Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego. 

    Kult imienia Maryi zapoczątkowany został w Hiszpanii, na początku XVI wieku. Kiedy 12 września 1683 roku Jan III Sobieski w imię Maryi odniósł zwycięstwo pod Wiedniem, zatrzymując ekspansję turecką, papież Innocenty XI rozszerzył kult tego imienia na cały chrześcijański świat. 

    Papież Franciszek, przyzywając Jej imienia, mówił: Dziś świętujemy pamięć o Świętym Imieniu Maryi. Zapraszam wszystkich, aby spojrzeli na Dziewicę i pozwolili, aby inspirowała nas uczuciami chrześcijańskimi, abyśmy żyli coraz bardziej jak Jej Syn Jezus.

1. Czy wymawiam z szacunkiem imię Maryi?


PS. To przypomnienie komentarza do święta z 2020 r.

 


środa, 11 września 2024

Środa 23. Tygodnia Zwykłego

    
Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. A On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił: «Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże (Łk 6,17a.20).


    Błogosławieństwa są syntezą Dobrej Nowiny, głoszą spełnienie obietnic złożonych przez Boga Izraelowi i całej ludzkości. 

    Błogosławieństwa mówią nam także o sposobie działania Boga. I to działanie w Jezusie staje się fundamentem Kościoła. Dlatego w Ewangelii wg św. Łukasza są skierowane do uczniów: podniósł oczy na swoich uczniów i mówił... Tylko uczeń może zrozumieć, ponieważ korzysta z pomocy Ducha Świętego.

    To, co Jezus ogłasza, jest tym, czym żyje. Najpierw żył błogosławieństwami, później je ogłosił. 

    Ubogi, oderwał się od świata i żył, czyniąc dobro ubogim, chorym, dzieciom i grzesznikom. Święty Paweł powie o Jezusie: będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić. Nie miał gdzie głowy położyć, Jego domem i rodziną był Ojciec i ci, którzy słuchali i wypełniali Boże Słowo. Pozwalał, by potrzeby innych, ich ból i poczucie winy dotykały Jego serca. Współczując, umiał płakać z tymi, którzy płakali, a w końcu poddał się śmierci i umarł poza miastem, na wysypisku śmieci, abyśmy wolni od bólu i poczucia winy, mogli mieć życie... Nauczył nas, że więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu.

    Pierwsze błogosławieństwo i pierwsze biada są w czasie teraźniejszym, kolejne wybiegają w przyszłość. Obecna historia jest ostateczna, ale wciąż otwarta, wciąż domaga się naszego udziału.

    Błogosławieństwa są wyzwaniem i obietnicą. Wyzwaniem, ponieważ ci, którzy cierpią głód i żyją w nędzy w żadnym razie nie są szczęśliwi; staną się szczęśliwymi, gdy dzięki naszej postawie wobec nich poczują, że Ewangelia rzeczywiście jest Dobrą Nowiną. Są też obietnicą. Kiedy podporządkujemy błogosławieństwom nasze życie, żyjąc zgodnie z nimi, my staniemy się szczęśliwi. 

    Błogosławieństwa ukazują nowy świat, za którym tęsknimy i który już możemy widzieć, patrząc na osoby i wspólnoty, które praktykują miłosierdzie. To właśnie oni są zaczynem nowego, sprawiedliwego, bardziej ludzkiego świata...


Jakich moich postaw mogłoby dziś dotyczyć Jezusowe "Biada"? Czy błogosławieństwa są dla mnie życiowymi drogowskazami?

wtorek, 10 września 2024

Wtorek 23. Tygodnia Zwykłego

    Zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego (1 Ko 6,11b).

    Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia (Łk 6,17b-18).


    Każdy z nas pamięta swoją przeszłość, mamy świadomość grzechów i błędów, które były naszym udziałem. Zostaliśmy jednak obmyci, otrzymaliśmy przebaczenie i nie możemy żyć tak, jakby nasza przeszłość nieustannie nas dręczyła. Chrystusowe przebaczenie i pojednanie ofiarowane na krzyżu musi zaowocować w nas tym, że spojrzymy na siebie z miłością i przebaczeniem.

    Wciąż spotykam ludzi, którzy nie potrafią sobie wybaczyć, dokonują samobiczowania, a chociaż przychodzą do spowiedzi i proszą o przebaczenie, to często zachowują się tak, jakby nie wierzyli w moc krzyża i Boże miłosierdzie. Rozdrapują stare rany i nie pozwalają im się zabliźnić. Zapomnieli o tym zbawczym wydarzeniu, które dokonało się w tajemnicy Krzyża i Zmartwychwstania. 

    Prawdziwa wiara nie rodzi ludzi z chorym sumieniem z powodu przeszłości, lecz pojednanych i zdrowych ludzi wiary, którzy z radością idą za Chrystusem.

    Jezus, uzdrawiając ludzi, przywraca im godność, pozwala odzyskać tożsamość i poczucie przynależności do ludu - Bożego ludu.

    Nie możemy utracić świadomości grzechu, ponieważ stalibyśmy się ludźmi oszukującymi samych siebie, ale nie możemy zapomnieć, że głównym przesłaniem Ewangelii jest wyzwolenie z grzechu i pojednanie. To jest Dobra Nowina: Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony, a gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego.


    Czy ja wierzę, że zostałem obmyty, uświęcony i usprawiedliwiony w imię Jezusa Chrystusa?



poniedziałek, 9 września 2024

Poniedziałek 23. Tygodnia Zwykłego

    Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem (1 Kor 6b-7a).

    W szabat Jezus wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę (Łk 6,6).


    Małe rzeczy, małe gesty, małe słowa - wszystko ma wielką siłę oddziaływania. Odrobina dobra może przynieść wielkie owoce, jak odrobina zła potrafi uruchomić całą lawinę grzechu i nieprawości.

    Małe rzeczy, nawet jeśli wydają się mało istotne, potrafią zmienić rzeczywistość naszego życia, czy to w pracy, czy w rodzinie, czy w życiu osobistym. Wielkie rzeczy oraz wielkie tragedie i dramaty historii ludzkiej zaczynały się od małych gestów i słów, czasem niedocenianych, niezauważanych lub ignorowanych.

    W relacji św. Łukasza każdy szczegół ma również znaczenie. 

    Podnieś się i stań na środku... Łukasz używa słowa stań, które zostanie użyte również do opisania zmartwychwstania Jezusa. Użyte wobec chorego człowieka niesie za sobą więcej niż tylko stań... Jezus zdaje się mówić: powstań, aby otrzymać nowe życie...

    Stań na środku... stań  w centrum wszystkich. To jest miejsce, które powinni zajmować ci, którzy potrzebują pomocy. To oni mają być w centrum uwagi, ponieważ miłosierdzie zajmuje centralne miejsce w odniesieniu Boga do człowieka.

    miał uschłą prawą rękę... wcześniej, w sytuacji zrywania kłosów w szabat, Jezus pokazał, że prawo musi ustąpić wobec najpilniejszych potrzeb człowieka. Teraz wskazuje na pierwsze miejsce miłosierdzia. Ten człowiek nie był w rozpaczliwej sytuacji, ma unieruchomioną tylko rękę..., ale ponieważ była to prawa ręka, której używa się do pracy, to kwestia znacznie ważniejsza - kwestia zwrócenia człowiekowi jego wolności i możliwości do samodzielnego radzenia sobie w życiu...

    Gest Jezusa, uzdrowienie słowem rodzi dramatyczną reakcję. Miłość miłosierna nie znajduje zrozumienia i zostaje odrzucona. Wpadli w szał i naradzali się, jak mają postąpić wobec Jezusa. Wściekłość, która nie potrafi zobaczyć i docenić miłosierdzia.


Czy moje oczy i ręce nie potrzebują uzdrowienia, bym widział i czynił dobro?





    

niedziela, 8 września 2024

XXIII Niedziela Zwykła

    Wtedy oczy niewidomych otworzą się, a uszy głuchych będą słyszeć. Wtedy kulawy skakać zacznie jak jeleń, a język jąkających się będzie mówił płynnie (Iz 35,5-6a).

Zabrał go samego poza tłum, włożą swoje palce do jego uszu i zebrawszy ślinę, dotknął jego języka. Potem spojrzał w niebo, westchnął i rzekł do niego: „ Effatha”, to znaczy „ otwórz się”. Z miejsca otwarły się jego uszy, sploty jego języka się rozluźniły i mówił bez trudności (Mk 7,33-35).


           W Biblii ślepota, głuchota, paraliż, mutyzm często odnoszą się do Izraela, ludu, który, jak często powtarzają prorocy, zamyka uszy na głos swojego Boga I nie słysząc słowa, nie jest w stanie go głosić. W proroctwach głuchota i ślepota są także symbolami oporu lub odrzucenia Bożego przesłania.

     Poza fizyczną głuchotą, istnieje jeszcze inna głuchota, z której człowiek nie tyle musi zostać uleczony, co ocalony: jest to głuchota ducha, która stawia coraz wyższe bariery dla głosu Boga i bliźniego, zwłaszcza na wołanie najbiedniejszych i cierpiących, i która zamyka człowieka w głębokim i niszczącym egoizmie (Benedykt XVI). 

     Nierzadko stajemy się głusi na nasz wewnętrzny głos. Ten głos, który mówi nam, że tak naprawdę nie podoba się nam nasz sposób życia, że dajemy się sterować innym, że stajemy się zbyt powierzchowni i obojętni. 

     Jest też głuchota na wolę Bożą. Ne uczymy się w czasie katechezy czy od rodziców, a przynajmniej bardzo rzadko się uczymy odczytywać to, co jest Bożym zamysłem wobec nas, nie potrafimy odczytywać znaków rozrzuconych w naszym życiu i historii, w wydarzeniach, które nas spotykają i w których uczestniczymy, nie potrafimy usłyszeć tego, co Bóg kieruje do nas w swoim Słowie czy przez innych ludzi…

     Istnieją głusi chrześcijanie. Raz się nauczyli czegoś i już wszystko wiedzą, nie muszą słuchać natchnień Bożego Ducha, nie czytają i nie słuchają Bożego Słowa. 

    Nie brakuje też niemych chrześcijan: nie powiedzieli nigdy nikomu o swoim doświadczeniu wiary i Boga. Owszem, modlą się, żyją przykazaniami, czytają nawet Pismo Święte, ale nigdy nie odważyli się dać świadectwa, podzielić się tym, że Bóg jest obecny w ich życiu i jak jest obecny.

A wiara wymaga tego podwójnego dynamizmu: słuchania i mówienia. Otwieramy się na Boga w Jego Słowie i w znakach czasu, ale jednocześnie dzielimy się i mówimy o tym, czego Pan Bóg w nas dokonuje, jak nas przemienia. Jedno prowadzi do drugiego!

Możemy prosić: otwórz nasze uszy, ponieważ czasami jesteśmy głusi na Ewangelię, nie słyszymy Cię dobrze i dlatego nie potrafimy zobaczyć dobra, które czynisz w każdym z nas, kiedy otwieramy się na Ciebie i dajemy Ci miejsce w naszym życiu. 


Czy pozwalam Jezusowi, by działał we mnie? Czy pozwalam się dotknąć uzdrawiającej mocy Boga? 


sobota, 7 września 2024

Sobota 22. Tygodnia Zwykłego

    W pewien szabat przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i wykruszając je rękami, jedli. Na to niektórzy z faryzeuszów mówili: «Czemu czynicie to, czego nie wolno czynić w szabat?» (Łk 6,1-2).


    Jest pewien typ ludzi, z pewnością każdy z nas kogoś takiego spotkał, którzy zawsze będą zgorszeni, będą potępiali zachowanie drugich. Potrafią wyszukiwać powody swojego zgorszenia, bo gdy nie mogą kogoś skrytykować i zarzucić mu niewłaściwego zachowania, źle się czują. 

    Myślę, że wielu katolików widziało Katechizm Kościoła Katolickiego. Ale czy wszyscy go przeczytali? Raczej nie...

    Ktoś podjął wielki i całkiem dobry wysiłek, by dokonać syntezy tego, co składa się na naszą wiarę i chrześcijańską moralność. Ale efekt jest taki jaki jest - wielkie tomisko. Trudno uznać, że aby być dobrym chrześcijaninem, trzeba to wszystko przeczytać, przestudiować i przyswoić... Chrześcijaństwo to nie jest kodeks zasad...

    Jezus żył w świecie, który był również zainteresowany skodyfikowaniem swojej wiary religijnej, szczegółowym określeniem zasad wierności Bogu Izraela. Zasady te były bardzo szczegółowe. Jezus, jako dobry Izraelita, znał te zasady. Potrafił odwołać się do nich w sporach z oponentami. 

    Jezus nie lekceważy Prawa. Ale pokazuje prawdziwy klucz do jego zrozumienia: dobro człowieka jest tym, co nadaje sens Prawu. Tam, gdzie prawo stawiane jest ponad dobro człowieka, bardzo szybko rodzi się bezduszna religijność, szybka w osądzaniu drugiego...


Czy nie wyszukuję powodów do krytykowania, osądzania, gorszenia się innymi?

    

 

piątek, 6 września 2024

Piątek 22. Tygodnia Zwykłego

    Uczniowie Jana często poszczą i modły odprawiają, podobnie uczniowie faryzeuszów, a Twoi jedzą i piją (Łk 5,33).


    Post dla samego postu nie jest korzystny dla duszy. Post czyniony dla samolubnych celów może być nawet szkodliwy. Kiedy ktoś pości dla właściwych celów i we właściwym duchu, będzie wiedział, kiedy zacząć i kiedy skończyć.

    Post i modlitwa są zatem bardzo znaczącym procesem oczyszczenia, a to, co oczyszcza, zawsze pozwala nam lepiej wykonywać nasze obowiązki i osiągnąć nasze cele. Dlatego, jeśli post i modlitwa czasami wydają się nie odpowiadać, to nie dlatego, że nie ma w nich nic, ale dlatego, że nie stoi za nimi właściwy duch, nastawienie, a cel może być niewłaściwy... 

    Nie ma modlitwy bez postu, biorąc post w jego najszerszym znaczeniu. Całkowity post jest całkowitym i dosłownym zaparciem się samego siebie. Jest to najprawdziwsza modlitwa. 

    Jezus jest całkowicie wolny; bardzo dobrze wie, co robi i nie daje się ponieść pozorom. Tego samego chce nauczyć każdego z nas; ogołocić nas ze starych przyzwyczajeń, starych zwyczajów, które nie dają nam życia, które stały się wypracowanym albo wyuczonym schematem. Nie odrzuca postu, ale pyta o jego sens w naszym życiu.


Jaki cel przyświeca podejmowanym przeze wyrzeczeniom i podejmowanym umartwieniom?

czwartek, 5 września 2024

Czwartek 22. Tygodnia Zwykłego

    Wszystko bowiem jest wasze: czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe; wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus - Boga (1 Kor 3,21b-23).

    Przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim (Łk 5,1-11).


    W głębi ludzkiego serca jest niepokój - cudowny niepokój, ponieważ popycha nas do wyjścia z siebie i poszukiwania, które osiąga punkt kulminacyjny tylko wtedy, gdy doświadczamy, że wszystko jest nasze, jesteśmy Chrystusowi, tylko w Bogu osiągamy pełnię.

    Życie z jego różnorodnymi sytuacjami: radościami, nadziejami, smutkami, udrękami, rodziną, pracą, trudnościami społecznymi, śmiercią, teraźniejszością i przyszłością - wszystko jest opatrznościowo umieszczone tak, abyśmy mogli osiągnąć upragnione spotkanie z Tym, który pozwala znaleźć ukojenie serca i doświadczenie pełni.

    Jezus uczy nas poprzez powołanie uczniów, że:

- nawet jeśli nic nie przynosi nasz ludzki trud, to dzięki Jego twórczemu słowu i posłuszeństwu wiary można czynić cuda,

- aby móc zaspokoić niepokój własnego serca, trzeba zostawić wszystko i pójść za Nim.

- jest coś ważniejszego niż łodzie, sieci i ryby, nasze ludzkie działanie. Spotkać Ciebie - Jedynego, który może dać im nieskończoną bezwarunkową miłość.

    Prawdziwa mądrość polega na tym, by nigdy nie tłumić niepokoju serca, który popycha nas na spotkanie z Nim, a kiedy już zostaniemy przez Niego odnalezieni, słuchać Go, być posłusznym Jego Słowu, porzucić wszystko, co przeszkadza nam iść Jego drogą.


Czy staram się być zawsze gotowym na spotkanie z Bogiem?

    

środa, 4 września 2024

Środa 22. Tygodnia Zwykłego

    Ten, który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę. My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś - uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą (1 Kor 3,8-9).

    O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. Z nastaniem dna wyszedł i udał się na miejsce pustynne (Łk 4,40.42a).


    Paweł wyjaśnia Koryntianom, wyjaśnia także nam, że wszyscy posługujący w Królestwie Bożym są jedynie współpracownikami Boga. Różnią się od siebie zarówno charakterem, stylem, posiadanymi charyzmatami, spełnianą misją, którą każdy z nich otrzymał od Boga za pośrednictwem Ducha Świętego i Kościoła. Ale jedynym naprawdę ważnym jest Bóg. Dopóki panuje między nimi zazdrość, spory i podziały, to nie Bóg kieruje ich życiem, ale ludzkie upodobania i instynkty.

    W krótkim fragmencie Ewangelii widać dwie zasadnicze troski Jezusa. Pierwszą troską jest człowiek i jego los. Stąd Jego działanie, liczne uzdrowienia, mówienie o Bogu tak, jak nikt wcześniej tego nie robił. W ten sposób Jezus sprawia, że Królestwo staje się obecne pośród nich. 

    Drugą troską Jezusa jest relacja z Ojcem. Stąd poszukiwanie ciszy, samotności, miejsc odosobnionych. Poszukiwanie Jego woli i możliwość spojrzenia na wszystko z Bożej perspektywy. 

    Kontemplacja służy rozeznaniu i działaniom. To najlepszy program dla każdego ucznia Jezusa, szczególnie dla tych, którzy są wezwani do misji apostolskiej. 


Czy staram się łączyć modlitwę i działanie? Czy w modlitwie staram się rozeznawać to, czego Bóg oczekuje?

wtorek, 3 września 2024

Wtorek 22. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Grzegorza Wielkiego

    Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży (1 Kor 2,10b-11).


    Wielka pochwała Ducha Świętego, który przenika wszystko i daje poznanie. 

    Dlatego powinniśmy przyjąć Ducha Bożego, słodkiego gościa duszy, który rozlał się w naszych sercach. Jezus nam to obiecał i dotrzymał obietnicy. Będę się modlił do Ojca, a da wam innego Pocieszyciela, który będzie z wami na zawsze, Ducha Prawdy, którego świat nie może poznać, ponieważ Go nie widzi ani nie zna; wy Go znacie, ponieważ przebywa z wami i jest w was. Dobrze jest pozwolić Mu kierować naszym życiem, naszymi krokami, oczyszczać i ożywiać nasze pragnienia, nasze nadzieje, karmić nasze marzenia i naszego ducha.... ponieważ oprócz tego, że jest naszym Orędownikiem, tym, który broni nas przed wszelkim wrogiem, ma misję ewangelizowania nas poprzez przypominanie nam wszystkiego, co Chrystus nam powiedział, a czego kiedyś nie byliśmy w stanie znieść i zrozumieć, oraz przemieniania i leczenia naszego serca, aby było jak Chrystus, czuło się jak Chrystus, biło jak Chrystus, zawsze reagowało jak Chrystus... ponieważ jego zadaniem jest uwielbienie Chrystusa, kontynuowanie dzieła Chrystusa, ponieważ On z mojego weźmie i oznajmi wam.

    W świetle tego, co św. Paweł mówi nam w dzisiejszym liście, możemy zadać sobie pytanie, zagłębiając się w ludzką tajemnicę, dlaczego są ludzie, do których Bóg, Jezus i Jego Duch nie docierają,  nawet do pierwszej warstwy ich skóry: Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać. 


Jakie podejmuję starania, by kształtować w sobie duchowego człowieka?

poniedziałek, 2 września 2024

Poniedziałek 22. Tygodnia Zwykłego

    Mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej (1 Kor 2, 4-5).

    Począł więc mówić do nich: "Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście". A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym łaski słowom, które płynęły z ust Jego (Łk 4,21-22).


    Czy Słowo Boże jest jasne, łatwe do zrozumienia i zastosowania, aktualne czy anachroniczne? 

    Teoretycznie jest ono jasne i dostępne dla każdego, zarówno do słuchania, jak i do zrozumienia. W praktyce jednak nie jest łatwo je zrozumieć, nie mówiąc już o życiu nim. Inną kwestią jest, skąd te trudności wypływają: czy ze Słowa, czy też z nas samych. 

    Słowo Boże, zawsze musi być „dobrą nowiną” na wszystkich poziomach. Jeśli na poziomie osobistym prowadzi nas do lęków, wątpliwości, nieufności lub smutku, to albo nie jest to Słowo Boże, albo nie zrozumieliśmy i nie zinterpretowaliśmy go dobrze. To samo Słowo prosi nas i zachęca do życia we wspólnocie, a dokładniej we wspólnocie Królestwa Bożego, którym jest Kościół. Jeśli ktoś na mocy tego Słowa oddala się od Kościoła, niech zwątpi w swoją interpretację tego Słowa.


Co jest dla mnie problemem w słuchaniu Bożego Słowa?

    

niedziela, 1 września 2024

XXII Niedziela Zwykła

A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, których uczę was wypełniać… Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy waszego Pana Boga, które na was nakładam (Pwt 4,1a.2).

Odpowiedział im: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie… Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji (Mk 7,6.8).


     Kiedy Bóg wyprowadził lud Izraela z niewoli egipskiej, z poddania kaprysom potężnego i uznawanego za boga faraona, aby nauczyć ich wolności i wspólnego życia, opartego na sprawiedliwości i jedności, zaoferował ludowi wybranemu kartę wolności, którą nazywamy Dekalogiem.  

    Zmieniały się okoliczności społeczne i Izraelici musieli stawić czoła trudnej rzeczywistości codziennego życia, pojawiały się nowe sytuacje i wątpliwości co do tego, jak należy postępować, a czego w żadnym przypadku nie należy czynić. Przywódcy religijni odpowiedzialni za wskazywanie konkretnych rozwiązań, do tych dziesięciu Bożych słów zaczęli dodawać wiele praw pomocniczych.

    Ten ludzki i konieczny proces w pewnym momencie stał się problemem. Wszystkie te ludzkie prawidła, które Ewangelia nazywa tradycją starszych lub tradycją ludzką, zaczęto stawiać na tym samym poziomie, co Dekalog. W ten sposób stały się, na równi z Dekalogiem, święte i nietykalne. A to miało pewne konsekwencje: wielość szczegółowych przepisów, którymi chciano regulować każdą dziedzinę życia, spowodowała, że zrodziła się mentalność minimum – minimum, które należy spełnić, by być w porządku wobec Boga. 

    Jezus nie akceptuje tej sztywnej i legalistycznej mentalności, mentalności minimum. Krytykuje ich za skrupulanctwo, mnożenie przepisów, które trzeba spełnić, by uczestniczyć w religijnych obrzędach. Pokazuje, że ich pobożność jest pusta, ponieważ serce, duchowe centrum każdej osoby, jest dalekie od Boga. To kult oddzielony od życia, nie dotykający, nie zmieniający ludzkiego życia, nawet jeśli jest to kult bardzo uroczysty… 

    Sztywność i legalizm, zamyka nas na ludzi i zamyka nas na poznanie Jezusa.  Papież Franciszek powiedział w jednej z homilii: Inną rzeczą, która uniemożliwia pójście dalej w poznawaniu Jezusa, w przynależności do Jezusa, jest sztywność — sztywność serca. Także sztywność w interpretacji Prawa. Jezus wyrzucał faryzeuszom, uczonym w Prawie tę sztywność (por. Mt 23, 1-36). Która nie jest wiernością — wierność jest zawsze darem dla Boga; sztywność jest pewnością dla mnie samego. Sztywność odbiera nam wolność… 


Jaka jest moja postawa wobec Boga, czy nie towarzyszy jej mentalność minimum?

    


sobota, 31 sierpnia 2024

Sobota 21. Tygodnia Zwykłego

    Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi (1 Kor 1,30-31).

    Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał (Mt 25,14-15).


    Wielkość, mądrość i moc pochodzą najpierw i na końcu tylko od Boga. W całej historii stworzenia każdy człowiek jest ważny i ma swoje miejsce w sercu Boga. To człowiek, w swojej pysze, stworzył skalę wartości różną od Bożej. Skalę, która rodzi podziały, ekskluzywne grupy i kluby dostępne dla nielicznych, z tysiąca powodów: intelektualnych, fizycznych, kulturowych, społecznych, ekonomicznych.

    Dla Boga nie ma nic innego niż Jego Obecność, Jego Obraz i Podobieństwo w każdym człowieku. On jest tym, który nas stworzył. On zna prawdę między o tym, co w nas wielkie i co małe, co jest piękne, a co szpeci.

    On nie będzie wymagał od nas więcej, niż jesteśmy w stanie dać. Nie pracować w oparciu o to, co każdy z nas otrzymał jako osobisty dar jest wielkim grzechem zaniechania. Każdy nowy dzień jest darem.


W jaki sposób rozpoznaję i rozwijam własne talenty?

    


piątek, 30 sierpnia 2024

Piątek 21. Tygodnia Zwykłego

    Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących (1 Kor 1,21).

    Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto (Mt 25,10).


    Święty Paweł ma jasność co do misji powierzonej przez Boga. Jego zadaniem jest głoszenie Chrystusa Ukrzyżowanego. Skandal? Głupota? Szaleństwo? Dla wielu, także współczesnych, tak. ale jeżeli ktoś otwiera przed Nim swoje serce, odkrywa, że ten ukrzyżowany Chrystus jest mocą Bożą i mądrością Bożą.

    Tak proste narzędzie wybrał Bóg, aby dokonać zbawienia. To tylko człowiek swoją ludzką mądrością i różnymi uczonymi słowami potrafi przesłonić piękno, moc i mądrość Bożego Słowa.

    Czytam Ewangelię o pannach nierozsądnych i roztropnych. I można, pochylając się nad tą przypowieścią Jezusa skoncentrować całą uwagę na owych lampach, które świeciły przez pół nocy, jedne się wypaliły, a inne jeszcze trochę świecą, bo oliwy było nieco więcej, nie na tyle jednak, by się podzielić. I można nie zauważyć najważniejszego - Oblubieńca, który przychodzi. To On jest punktem odniesienia. 

    Może się zdarzyć, że w oczekiwaniu na coś lub kogoś ważnego, przygotowania tak bardzo zaprzątną naszą uwagę, naszą głowę i serce, że zapomnimy o tym, na co lub na którego czekamy. Centrum naszego oczekiwania jest Oblubieniec, Jezus, który przychodzi.

    Próbuję sobie wyobrazić sytuację, że owe pięć panien, którym lampy zgasły, nie pobiegło do wioski, by zakupić nową porcję oliwy, lecz pozostały w oczekiwaniu, razem z pozostałymi, z pragnieniem spotkania Oblubieńca i pójścia z Nim na ucztę... co by się wtedy stało? 

    Być może na tym polegał także brak rozwagi, że zamiast czekać i dołączyć do ślubnego orszaku, poszły szukać oliwy... nie zrozumiały, co jest najważniejsze...


Czy staram się patrzeć na Słowo Boże jako źródło prawdziwej mądrości?

    

czwartek, 29 sierpnia 2024

Czwartek 21. Tygodnia Zwykłego, wsp. Męczęństwa św. Jana Chrzciciela

    Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu (Mk 6,27).


    Stoimy w obliczu męczeńskiej śmierci Jana Chrzciciela, poprzednika Jezusa. Ewangelia pozwala nam poznać okoliczności tej śmierci, całą irracjonalność nienawiści, która stała się siłą napędową niesprawiedliwości. 

    Jan był głosem sumienia. Nie przemilcza prawdy, nawet kiedy okoliczności są dla niego niekorzystne. Z odwagą wskazuje na grzech co wywołuje gniew i nienawiść Heriodiady.

    Nienawiść prowokuje śmierć relacji, buduje mury podziałów i generuje smutek - król bardzo się zasmucił... Sama nienawiść wyrasta na fundamencie niezrozumienia, arogancji i pychy, egoizmu i nadużywaniu władzy. 

    Ta śmierć była jaskrawym przykładem nadużycia władzy. I dziś wielu ludzi wciąż umiera z powodu nadużywania władzy przez silnych tego świata. Śmierć Jana Chrzciciela była zwycięstwem nienawiści. 

    Jan był poprzednikiem Jezusa w narodzeniu i w niesprawiedliwej męczeńskiej śmierci. Istnieje jednak wyraźna różnica między śmiercią Jana a śmiercią Jezusa. Śmierć Jezusa przełamała mur nienawiści; zmartwychwstanie Jezusa jest zwycięstwem nad nienawiścią i nad śmiercią. Nienawiść nigdy nie będzie miała ostatniego słowa. 


Czy potrafię z odwagą nazywać zło, czy raczej staram się o święty spokój?

    

środa, 28 sierpnia 2024

Środa 21. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Augustyna

    Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa (Mt 23,27).


    Od wczoraj słyszymy Jezusowe biada wam! Udawanie kogoś, kim się nie jest, nazywane jest hipokryzją. Troska o pozory, udawanie kogoś, kim chcielibyśmy być, a ukrywanie tego, kim naprawdę jesteśmy - w kim z nas nie ma takich tendencji?

    Korzeniem hipokryzji jest narcyzm. Każdy z nas ma w sobie trochę, może wcale nie tak mało, z Narcyza. Wszyscy lubimy błyszczeć, być chwaleni, a chociaż często znamy swoje dobre strony i wiemy, że możemy być z siebie zadowoleni, to i tak potrafimy udawać i przypisywać sobie coś, czego akurat nam brakuje i czego nie mamy. 

    W obliczu narcystycznych motywacji, które towarzyszą wielu naszym dobrym działaniom, Jezus proponuje autentyczność. Musimy uważać, zatroszczyć się o czystość naszego serca, ponieważ zarówno prostota, autentyczność jak i hipokryzja mają swoje źródło w naszym sercu. I to w sposób szczególny odnosi się do ludzi, którzy z racji wykonywanego zawodu muszą być postrzegani jako wzorzec, przykład dla innych. 

    A ponieważ jesteśmy ludźmi, nie zawsze jesteśmy wzorem. Nasze ograniczenia, ludzkie słabości i wady są rysami na idealnym obrazie. I wtedy pojawia się pokusa, by to zamaskować, przypudrować, pokryć białą farbą, jak mówi Jezus - zadbać o pozory i ukryć niedoskonałości.  

    Stąd ostre słowa Jezusa i przyrównanie do grobów pobielanych. Możesz pokryć bielą i przypudrować braki człowieczeństwa i duchowości, ale czas i tak wszystko odkryje. Słabości nosi każdy z nas, a ich uświadomienie sobie jest zaproszeniem do wewnętrznej pracy i rozwoju, a nie do tego, by je maskować i udawać kogoś, kim się nie jest. Wielu świętych zachwyca nie dla tego, że byli idealni, ale dlatego, że podejmowali uczciwą walkę ze swoimi słabościami. 

    Jezus nie toleruje dwulicowości, podwójnego życia i udawania. Jako wzór pokazuje nam celnika, który świadomy własnych słabości i ograniczeń, z prostą, pokorną i szczerą modlitwą prosi dla siebie o miłosierdzie. Wzorem jest uboga wdowa, która bez zwracania na siebie uwagi, w ciszy, ofiaruje Panu swoją jałmużnę, a wraz z nią - samą siebie... 


Czy mam świadomość własnych wad, błędów i ograniczeń? Czy są dla mnie wezwaniem do pracy wewnętrznej?

wtorek, 27 sierpnia 2024

Wtorek 21. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Moniki

    W sprawie przyjścia Pana naszego, Jezusa Chrystusa, i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list rzekomo od nas pochodzący, jakby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi (2 Tes 2,1-3a).


    Paweł kieruje list do wspólnoty, która była mu bardzo bliska, ale której nie miał czasu odpowiednio uformować, zorganizować, towarzyszyć. Kiedy dotarły do niego niepokojące wieści o ideach, które niektórzy wprowadzali do wspólnoty, reaguje: niech was nikt nie zwodzi

    W tamtym czasie niebezpieczeństwem była idea, że powrót Pana jest bliski, więc niektórzy członkowie wspólnoty postanowili spokojnie czekać na Jego przyjście, rezygnując z pracy i żyjąc kosztem innych. 

    Może się nam wydawać, że jesteśmy dalecy od wpadania w duchowe pułapki, ale historia pokazuje, że w każdym czasie pojawiały się i w naszych czasach również się pojawiają, interpretacje przesłania Jezusa, które odbiegały od Ewangelii. 

    Także dzisiaj można zaobserwować zagubienie na drogach wiary, które powoduje niepewność i poszukiwanie solidnego oparcia, na którym można by budować własne życie. A to sprzyja przyjmowaniu, bez głębszego zastanowienia, prostych i często czarno-białych wizji świata i zbawienia. 

    Z wielu tradycji religijnych i doświadczeń duchowych można czerpać, ale zawsze trzeba umieć rozeznać, że są pewne rzeczy, których nie da się pogodzić z Ewangelią Jezusa. Także i dla nas to ostrzeżenie św. Pawła powinno być istotnym drogowskazem: niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi. Punktem odniesienia zawsze musi pozostać Ewangelia.


Gdzie szukam drogowskazów wobec wątpliwości na drogach wiary?



poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej

    
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów (J 2,1-2).


    Wszystko zaczyna się od zaproszenia Jezusa, nie tylko do naszego życia duchowego, ale także do codzienności, kiedy chcemy, by On był uczestnikiem naszych codziennych, ziemskich działań.

    Czasami towarzyszy temu błędne przekonanie i sposób myślenia: ponieważ zapraszamy Jezusa, wszystko pójdzie gładko... Jak na pewnej naklejce: po co cierpieć, przyjmij Jezusa! Pismo Święte mówi nam jednak, że nie będziemy wolni od trudności, pokus, problemów, a nawet cierpienia. Jednak ci, którzy zapraszają Jezusa do każdego aspektu swojego życia, nie rozczarują się, ponieważ doświadczą Jego pomocy, Jego pocieszenia, których nikt inny dać nie może. 

    Ewangelia zaprasza nas jednak do kontemplacji postaci Maryi.  Czego uczy nas Ona w Kanie Galilejskiej?

    Maryja nie pozostaje obojętna wobec problemu, który się pojawia przed nowożeńcami. Mogła zareagować inaczej: czy jestem stróżem mojego brata? Cóż mnie obchodzi, że zabraknie wina. A jednak postępuje zupełnie inaczej. Troska o problemy innych i dzielenie się ciężarami - tego nas uczy: jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie prawo Chrystusowe.

    Kolejna lekcja - kiedy zauważyła problem, natychmiast zwróciła się do Jezusa. 

    Pragnienie Maryi mogło jednak opierać się na bardzo ludzkich podstawach: mogła chcieć zaradzić sytuacji, zapowiedz zawstydzeniu nowożeńców. Jezus także troszczy się o człowieka, ale Jego główny motyw działania, to we wszystkim oddać chwałę Ojcu. Wszystkie Jego działania służą temu. Stąd może ta niezbyt przyjemna odpowiedź...

    Maryja akceptuje tę sytuację. Oddaje się w Jego ręce i mówi: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Nie wiedziała, co zrobi Jezus, co się stanie dalej. Zaufała. Nie był to pierwszy raz, kiedy reagowała w ten sposób. W czasie Zwiastowania, kiedy nie była w stanie zrozumieć do końca, z całkowitą ufnością powierzyła się Bogu: Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa.


Czy zapraszam Jezusa do mojej codzienności? Czy pozwalam Mu działać, czy raczej próbuję mówić, co i jak powinien zrobić?

niedziela, 25 sierpnia 2024

XXI Niedziela Zwykła, Uroczystość św. Józefa Kalasancjusza

    Jeśli jednak nie podoba się wam służenie Panu, wybierzcie dzisiaj, komu chcecie służyć: czy bogom waszych przodków za Rzeką, czy bogom Amorytów, wśród których zamieszkaliście, zajmując ich ziemie. Ja jednak i moja rodzina będziemy służyć Panu, bo On jest Święty (Joz 24,15).

Tak jak przez Boga za godnych zostaliśmy uznani powierzenia nam Ewangelii, tak właśnie ją głosimy, nie aby się ludziom przypodobać, lecz Bogu, który bada nasze serca (1 Tes 2,4).

Jezus zatem zapytał Dwunastu: „Czy i wy chcecie odejść?” Odpowiedział Mu Szymon Piotr: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego (J 6,67-68).


Dwudziesta pierwsza niedziela zwykła zbiega się dla nas z uroczystością św. Józefa Kalasancjusza. Ale tym, co łączy wszystkie czytania liturgii Słowa oraz Założyciela naszego Zakonu jest decyzja, sztuka decydowania.

     I pod koniec wakacji, patrząc na św. Józefa Kalasancjusza, jesteśmy wezwani także my, by podjąć decyzję, a może bardziej odnowić nasz wybór zawierzenia Jezusowi. To wybór, od którego zależy nasze życie. 

     Wszystko w naszym życiu związane jest z podejmowaniem wyborów i decyzji. Czasem w mało ważnych rzeczach: jaką koszulę założyć, jaką książkę przeczytać, jaki obejrzeć film;  decydujemy też o ważniejszych kwestiach: czy iść na Mszę Świętą, zabrać coś, co nie jest moje, czy nie zdradzić… Każdy z nas musi decydować, co zrobić ze swoim życiem, w mniejszym lub większym stopniu. 

     Najtrudniejszą rzeczą nie jest podjęcie dobrej decyzji, ale pozostanie wiernym tej decyzji każdego dnia do końca życia. Kiedy decydujemy się na wybór Jezusa, na budowanie życia na Bożym fundamencie, wyrzekamy się innych bogów, którzy potrafią uwieść ludzkie serce. 

    We wszystkim to nie wybór jest najważniejszy, ale wierność każdego dnia. Dlatego każdego dnia Jezus nas pyta: Czy i wy chcecie odejść? To pytanie zmusza nas do odnowienia naszej decyzji i pogłębienia motywacji naszych wyborów, aby pozostać wiernym. 


Czy mogę dzisiaj uczciwie powtórzyć słowa Piotra? Czy Jezus jest moim życiowym wyborem ze wszystkimi tego konsekwencjami?


sobota, 24 sierpnia 2024

Sobota 20. Tygodnia Zwykłego, Święto św. Bartłomieja

    Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: «Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu». Rzekł do niego Natanael: «Czyż może być co dobrego z Nazaretu?» Odpowiedział mu Filip: «Chodź i zobacz!» (J 1,45-46)


    Widzę Natanaela - Bartłomieja, który ma już swój poukładany świat, swoje życiowe doświadczenie, które pozwala na ocenianie i posiadanie opinii, a jednocześnie Bartłomieja, który nosi w sobie pewien niepokój, pewne oczekiwanie, które każe mu wychodzić na spotykanie rzeczy nowych i nieznanych. Wciąż szuka czegoś w swoim życiu.

    Takiego znał go Filip, dlatego jako przyjacielowi powiedział o swoim odkryciu: znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy. Musiał znać Natanaela, jego tęsknotę za Mesjaszem, jego oczekiwanie. Dlatego się z nim dzielił swoim odkryciem. 

    Tęsknoty i pragnienia naszego serca otwierają przed nami możliwości otwierania się na nieznane. Pozwalają nam otwierać drzwi, za którymi spodziewamy się znaleźć odpowiedź na nasze poszukiwania.

    le poza tęsknotą i pragnieniem serca, w każdym z nas drzemią również różne obawy, funkcjonują różne uprzedzenia i stereotypy, które blokują nasze pragnienia i tęsknoty. Już tyle różnych rozczarowań, więc czy rzeczywiście jest możliwe, że tam jest odpowiedź, spełnienie naszych oczekiwań? Czy może być coś dobrego z Nazaretu? 

    Natanael szuka, ale jednocześnie boi się rozczarowania. Na szczęście zachwyt Filipa i jego własna ciekawość przezwyciężyły uprzedzenia i obawy, przekroczył drzwi uprzedzeń i obaw i spotkał Tego, za którym tęskniło Jego serce. Te drzwi, które otworzył dzięki Filipowi, odwaga, z którą przekroczył próg własnych uprzedzeń, zmieniły jego życie. 


Czy potrafię przełamywać własne uprzedzenia, nastawienia, czy staram się poszukiwać spotkania z Jezusem? 

    

piątek, 23 sierpnia 2024

Piątek 20. Tygodnia Zwykłego

    Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: «Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?» (Mt 22,34-36)


    Czasem można odnieść wrażenie, że miłość Boga i miłość bliźniego rywalizują o pierwszeństwo. Miłość Boga może być jedynie miłością abstrakcyjną, jeżeli nie wypowiada się w konkretnym odniesieniu do człowieka, w gestach ludzkiej solidarności, współczucia, czy wsparcia. A wszystko zależy od wrażliwości, a czasem od tego, czy ktoś wierzy w Boga, czy też odrzuca Jego istnienie. 

    Jezus obie te rzeczywistości łączy w formę przykazań, najważniejszych nakazów Prawa. 

    Jezus nie myli, my też nie powinniśmy mylić, miłości Boga z miłością do człowieka. Pierwszym i najważniejszym przykazaniem jest nadal miłość do Boga, szukanie Jego woli, słuchanie Jego Słowa i podążanie za Nim. Ale nie można kochać Boga prawdziwie, całym swoim sercem, duszą  i umysłem, bez miłości człowieka. Te dwa przykazania są nierozłączne.  Święty Jan doda: kto nie miłuje brata, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi

    Te dwa przykazania prowadzą nas do tego, czym żył Jezus: mieć Boga za Ojca, czuć się Jego dzieckiem. A ponieważ On jest nie tylko moim Ojcem, ale także Ojcem wszystkich, powinien uznać, że inni są braćmi i siostrami, dziećmi tego samego Ojca. Jeśli nie jest to teoria, a prawda, którą żyję, wówczas miłość staje się łatwiejsza...


Kogo trudno obdarzyć mi miłością?