zachód słońca

zachód słońca

czwartek, 22 sierpnia 2024

Czwartek 20. Tygodnia Zwykłego, wsp. Najświętszej Maryi Panny, Królowej

    Chcę uświęcić wielkie imię moje, które zbezczeszczone jest pośród ludów, zbezczeszczone przez was pośród nich, i poznają ludy, że Ja jestem Pan - wyrocznia Pana Boga - gdy okażę się Świętym względem was przed ich oczami (Ez 36,23).


    Bóg zawsze zaskakuje człowieka, pokazując sposób postępowania, który jest całkowicie sprzeczny z kryteriami, które ujawniają zachowanie ludzi. Wyrzut, na który wskazuje Ezechiel na początku tego fragmentu, wskazując, że Żydzi sprofanowali Imię Boga, nie zostaje rozwiązany przez karę, ale przez manifestację Świętości Boga. Czyni z Izraela znak i to pomimo ich niewierności.

    Nie przez potępienie, ale przez uzdrowienie i zbawienie. Wierność swojemu słowu i obietnicy złożonej ich ojcom. Dotyka najgłębszej istoty, aby ją odnowić. 

    Trzy czasowniki podkreślają Boże działanie: pokropić, oczyszczać, tchnąć. Pokropi czystą wodę, która oczyszcza. Podobnie jak w dziele stworzenia, wylewa tchnienie swojego Ducha. Ten obraz gliny, na którą wieje tchnienie życia, na początku rasy ludzkiej. Ale teraz Bóg mówi jednak o czymś nowym: chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów... Św. Paweł powie, że wszystko jest łaską, i chcenie, i działanie.

    Kończy stwierdzeniem: Będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem.  To nie przez zniszczenie Bóg objawia swoją świętość, ale przez przemianę istnienia.


Czy jestem wdzięczny za dar Bożego Miłosierdzia wobec moich niewierności?

        

środa, 21 sierpnia 2024

Środa 20. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Piusa X

    Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? (Mt 20,13b-15).


    Postawa gospodarza winnicy, którą opowiada nam dzisiejsza Ewangelia, wymyka się wszelkim prawom ludzkiej logiki. Doskonale rozumiemy, co robi właściciel, ale nie akceptujemy jego zachowania. Wydaje nam się ono po prostu niesprawiedliwe. I nie mielibyśmy trudności ze znalezieniem przekonujących argumentów, aby wykazać, że nie powinno się płacić tyle samo temu, kto pracował osiem godzin, co temu, kto pojawił się w ostatniej godzinie pracy.

    Z tej historii w sposób szczególny docierają do mnie dwie rzeczy:

* być może czyjeś życie bardzo się pogmatwało i pokomplikowało, pogubił drogi i nie dał się nająć do pracy o świcie. Ale ważne jest to, by w tej godzinie, kiedy On przyjdzie, być  tam i pozwolić się spotkać. Nawet jeśli jest to ostatnia godzina, każdy otrzyma swoją szansę. I to jest wielkim źródłem nadziei...;

Królestwo jest darem. Nie zdobędziemy go własnymi siłami. Jeśli ktoś uważa, że pracuje od pierwszej godziny, może jedynie dziękować za to, że został znaleziony i zaangażowany bardzo wcześnie rano... Nie jest to zasługą człowieka, ale może przynieść wielką radość z życia spędzonego z Nim i dla Niego.


Czy nie szemram przeciwko miłosierdziu okazywanemu innym? 

wtorek, 20 sierpnia 2024

Wtorek 20. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Bernarda

    Dzięki swej przezorności i sprytowi zdobyłeś sobie majątek, a nagromadziłeś złota i srebra w swoich skarbcach. Dzięki swojej wielkiej przezorności, dzięki swoim zdolnościom kupieckim, pomnożyłeś swoje majętności i serce twoje stało się wyniosłe z powodu twego majątku (Ez 28.4-5).

    Wtedy Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?» (Mt 19,27).


    Jezus zapewnia nas, że bogatemu trudno jest wejść do królestwa niebieskiego. Wielką pokusą, a tym samym wielką przeszkodą dla bogatego człowieka, zgodnie ze słowami proroka Ezechiela, jest to, że pieniądze stają się najważniejszą rzeczą w jego życiu, siłą napędową każdego jego pragnienia.

    Bogactwo staje się bogiem. Służy mu i oddaje mu cześć, zapominając o miłości: miłości do Boga i bliźniego. Jezus nie neguje jednak bogactwa samego w sobie; mówi, że bogaci, z  pomocą Boga, mogą uniknąć tej pokusy ubóstwienia bogactwa i osiągnąć zbawienie.

    Bardzo ludzkie pytanie Piotra o zapłatę za opuszczenie wszystkiego, może nas trochę zaskakiwać. Trzeba jednak zobaczyć, że relacja Piotra z Jezusem podlegała długiemu i powolnemu procesowi, w którym pogłębiała się Jego znajomość Osoby, a Piotr dojrzewał w swojej miłości do Mistrza... Możliwe, że pod koniec swojego ziemskiego życia Piotr nie zadałby Jezusowi tego pytania. Byłby zadowolony, mogąc nadal cieszyć się Jego miłością, przyjaźnią, światłem... w tym i w przyszłym życiu.

    To byłaby najpiękniejsza i najlepsza zapłata. 


Na ile interesowne są relacje, które buduję z ludźmi i Bogiem? Czy staram się je oczyszczać?

    

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Poniedziałek 20. Tygodnia Zwykłego

    Pewien człowiek podszedł do Jezusa i zapytał: "Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?" (Mt 19,16).


    Każdy człowiek zapytany o to, czym jest życie wieczne, prawie na pewno odpowiedziałby: życiem przyszłym, życiem przyszłym. 

    Papież Benedykt XVI pisał: Wyrażenie życie wieczne nie oznacza życia, które nadejdzie po śmierci - jak być może współczesny czytelnik od razu myśli - w przeciwieństwie do obecnego życia, które z pewnością jest ulotne i nie jest życiem wiecznym. Życie wieczne oznacza życie samo w sobie, prawdziwe życie, które może być przeżywane także w tym czasie i które nie może być później zakwestionowane przez fizyczną śmierć. To właśnie jest naprawdę ważne: przyjąć życie, prawdziwe życie, którego nic i nikt nie może zniszczyć.

    Życie wieczne jest prawdziwym życiem, w przeciwieństwie do życia pozornego, efemerycznego, jedynie tymczasowego i przemijającego.

    Wróćmy do pytania młodzieńca z Ewangelii: co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? Czy to, jak żyję, co robię, daje gwarancję życia wiecznego?

    Sądząc po odpowiedzi Jezusa, my również powinniśmy zadać sobie pytanie o tę „gwarancję”, ponieważ wydaje się, że nawet przestrzeganie przykazań nie daje pewności.

    Rzeczywiście, ta pewność nie wynika z samego przestrzegania przykazań. Odpowiedź leży w Bogu, a nie w moralności, tak jakby zbawienie było sprawą wyłącznie ludzką i osobistą. To Bóg zbawia. To nie oznacza, że nie ma żadnego znaczenia, jak żyjemy, czy zachowujemy, czy też nie zachowujemy przykazania; to nie oznacza, że nie ma żadnego znaczenia, czy żyję uczciwie, czy nieuczciwie. 

    Bycie uczciwym, bycie dobrym, bycie współczującym służy, tak jak młodzieńcowi z Ewangelii, aby Jezus spojrzał na nas z miłością. A Jezus i Jego pełne miłości spojrzenie mogą nas zbawić. Albowiem u ludzi to (zbawienie) niemożliwe, ale u Boga wszystko jest możliwe.


Czy już dzisiaj inwestuję w życie wieczne?

    

niedziela, 18 sierpnia 2024

XX Niedziela Zwykła

Przyjdźcie spożywać mój chleb; pijcie wino, które dla was przygotowałam. Pozbądźcie się bezmyślności, a żyć będziecie; szukajcie roztropności, abyście życie zachowali; naprawiajcie poznaniem sumienie (Prz 9,6).

Pilnie zatem uważajcie, jak postępujecie, Czy rzeczywiście nie jak niemądrzy, lecz jak mądrzy. Korzystajcie z danego czasu, bo dni są złe (Ef 15,-16).

Ja Jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił. Jeśli ktoś będzie z tego chleba spożywał, na wieki żyć będzie. Chlebem, który ja dam, jest moje ciało na życie świata (J 6,51).


     Jezus wielokrotnie pojawia się w Ewangelii, dzieląc stół z prostymi ludźmi i grzesznikami. Spotyka się ze zwykłymi ludźmi i dzieli ich życie. Dlatego jest krytykowany przez tych, którzy myślą, że są lepsi od innych.

     Dzisiejsza Ewangelia zaprasza nas do zastanowienia się nad Eucharystią. Podczas ostatniej wieczerzy Jezus nakazał swoim uczniom, aby czynili to na Jego pamiątkę. Nie zaprasza ich jednak, żeby powtarzali jakieś gesty. Oczekuje, że ci, którzy zasiądą z Nim do stołu, oddadzą swoje życie na służbę innym, co wyraził bardzo wyraźnie, wstając od stołu, zdejmując swój płaszcz, klękając przed każdym z nich i myjąc im nogi.

     Komunia sakramentalna jest stosunkowo łatwa. Ale najtrudniejszą częścią jest bycie w komunii z przesłaniem, z Ewangelią, którą głosi Jezus i czyni ją żywą w naszym świecie. Słowa i przesłanie Jezusa są kłopotliwe.

     Święty Paweł zachęcał nas dzisiaj, byśmy potrafili wykorzystać czas: Korzystajcie z danego czasu, bo dni są złe.  Greckie słowo czas ma znaczenie okazji, możliwości, która się pojawia tylko w tym momencie. Nie jest to ogólny czas, ale sprzyjający moment, który możemy wykorzystać, aby uczynić nasze życie lepszym.

     W Eucharystii obecne jest całe pragnienie Boga komunii ze mną i z Tobą, Jego pragnienie, byśmy przyjęli dar, abyśmy zrozumieli wyjątkowe znaczenie Jego Syna dla naszego życia, dla naszego spełnienia.


    Czego uczą mnie gesty obecne w Eucharystii, dzielenie się Chlebem, słuchanie Słowa, w moim codziennym życiu?


sobota, 17 sierpnia 2024

Sobota 19. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Jacka

    
Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie (Mt 19,14).


    Żyjemy w społeczeństwie, w którym wielką wagę i znaczenie nadaje się temu, co niesie w sobie władzę, siłę, bogactwo, wszelakiego rodzaju wielkość tego świata. Nie ceni się w tym świecie tego, co małe i niezauważone. Trzeba narobić wokół siebie szumu i hałasu, by przyciągnąć uwagę.

    W tym kontekście warto spojrzeć na postawę Jezusa. To nie jest pierwszy raz, kiedy Jezus odnosi się do dzieci. 

    Dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni do usuwania wszystkiego, co nam przeszkadza, do nie komplikowania sobie naszego życia. Dziecko zawsze wywraca świat do góry nogami. Ich czasy nie są naszymi czasami, ich sposoby wyrażania siebie nie są naszymi, nawet ich sposoby postrzegania świata nie są naszymi. Czy jesteśmy otwarci na przyjmowanie tej zupełnie innej od naszej perspektywy widzenia?

    Przez całe swoje życie Jezus okazywał się bliski i otwarty na maluczkich, na słabych; nie umieszczał siebie w kontekście wielkich dyskursów, potężnych i bogatych, ale raczej w kontekście maluczkich naszego świata. 

    Dlatego w Ewangelii możemy znaleźć inne stwierdzenia, w których Jezus odnosi się do tej prostszej rzeczywistości: Dziękuję Ci, Ojcze, że objawiłeś te rzeczy prostaczkom i maluczkim, jeśli nie staniecie się jak małe dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego

    Wszystko to, wraz z dzisiejszą Ewangelią, ukazuje nam Boga, który objawia się w tym, co małe, proste, ubogie... w tym, co w naszym świecie jest często ignorowane i pomijane. Nasz Bóg jest Bogiem rzeczy małych.


Czy potrafię okazać szacunek dziecku? 

piątek, 16 sierpnia 2024

Piątek 19. Tygodnia Zwykłego

    Obmyłem cię wodą, otarłem z ciebie krew i namaściłem olejkiem. Następnie przyodziałem cię wyszywaną szatą, obułem cię w trzewiki z miękkiej skórki, opasałem bisiorem i okryłem cię jedwabiem. Ozdobiłem cię klejnotami, włożyłem bransolety na twoje ręce i naszyjnik na twoją szyję (Ez 16,9-11).

    Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było (Mt 19,8).


    Historia miłości Boga do ludu wybranego, do każdego człowieka jest niezwykła. Ta miłość zachwyca. I mimo tego, że lud nie jest wierny swojemu wybraniu i Bożej miłości, Bóg nie odwraca się od człowieka. Boże miłosierdzie i przebaczenie wychodzi na przeciw ludzkiej niewierności. Miłość Boga nigdy nie wywiesza białej flagi, nie kapituluje. 

    Ale wobec zarzutów Ezechiela możemy postawić sobie pytanie: czy człowiek jest niezdolny do wierności tym, których kocha najbardziej, Temu, który daje nam życie i kocha nas bezwarunkowo?

    W życiu chrześcijańskim małżeństwo jest sakramentem miłości mężczyzny i kobiety. Łaska sakramentalna jest tą pomocą, której udziela małżonkom Jezus, aby mogli żyć tą miłością, którą obiecują sobie na początku wspólnej drogi w nieznane. 

    Ideał małżeńskiej jedności i miłości nie zawsze był osiągany przez chrześcijan. Ludzka natura, grzeszna i słaba, zawsze jest narażona na pokusy i upadki. Ale wcześniej istniała w społeczeństwie świadomość tego, jakie postawy są właściwe i godne człowieka. 

    Dzisiaj ta świadomość niemal zanikła w naszym społeczeństwie. Tak zwane wyzwolenie seksualne człowiek umieścił na sztandarach nowoczesności i postępu. A wśród wielu z nas, którzy uważamy się za naśladowców Jezusa, dominuje nie zdecydowane i odważne potwierdzenie Jego Słowa, ale tchórzliwe  milczenie, a czasem nawet akceptacja, bo świat się zmienia i trzeba się dostosować...

    Ciekawe w dzisiejszej Ewangelii jest również to, że słów Jezusa nie komentują ci, którzy zadali pytanie, lecz sami uczniowie: jeśli tak ma się sprawa  człowieka z żoną, to nie warto się żenić!

    Jezus, tłumacząc, podkreśla, że małżeństwo jest darem, powołaniem od Boga, tak samo jak powołaniem jest zaproszenie do bezżenności. Nie wszyscy jesteśmy stworzeni do małżeństwa, nie każdy do życia zakonnego czy bezżeństwa. Ale każdy z nas jest powołany do miłości. Każdy powinien wybrać zgodnie z otrzymanym darem. Każdy wybór pociąga za sobą wyrzeczenia i ofiary, ale także każde z powołań ma swoje piękno i swoje radości. 


Czy jestem wdzięczny za powołanie, którym Bóg mnie obdarzył?

czwartek, 15 sierpnia 2024

Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Wtedy Maryja rzekła: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny (Łk 1,46-49a).


Kim jest Ta promienna jak słońce, odziana w blask, z księżycem u stóp, niebem wokół i aniołami śpiewającymi Jej miłość... Kim jest ta Kobieta, którą Bóg chciał mieć w tak szczególny sposób i którą chciał trzymać tak blisko siebie, na zawsze w swoim towarzystwie?

Znamy wiele Jej tytułów i wizerunków:

- pokorna, cicha, cierpiąca;

- idąca do Betlejem, a potem do Egiptu u boku swego męża Józefa;

- rozmodlona i zanurzona w ciszy, która zachowuje wszystko w swoim niepokalanym sercu;

- Matka Jezusa, niewiasta cudów i objawień, przychodząca do dzieci i pastuszków;

- Matka Kościoła…

Za każdym z tych tytułów i wyobrażeń kryje się twarz, profil, sposób rozumienia kobiety i jej obecności w społeczeństwie i w Kościele. 

    Wiele osób było przekonanych, że papież Pius XII ogłosił dogmat o Wniebowzięciu jako odpowiedź na okropności II wojny światowej, kiedy to wiele ciał zostało zbezczeszczonych.

     Możemy powiedzieć, że jest to święto, które godnie traktuje ciało i duszę, to znaczy całą osobę, ponieważ jest to dar dany przez Boga, o który należy się troszczyć. 

     Maryja, wzięta z ciałem i duszą do nieba, wskazuje nam drogę, która doprowadziła Ją do chwały, a którą jest nic innego jak droga Jej Syna... zaangażowanie daru miłości. Ona, pierwsza uczennica, zachęca nas i prowadzi.


Czy odnoszę się z szacunkiem do własnego ciała, które przeznaczone jest do zmartwychwstania? Czy dbam o czystość duszy?


środa, 14 sierpnia 2024

Środa 19. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Maksymiliana Marii Kolbego

    Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa (Mt 18,15-16).


    Od dawna człowiek zmagał się z potrzebą korygowania i poprawiania innych. Wielkie ustroje totalitarne również próbowały tworzyć wzorzec człowieka, eliminując ze społeczeństwa tych wszystkich, którzy nie pasowali. 

    Grecka mitologia wspomina o niejakim Damastesie z przydomkiem Prokrustes, który miał dość oryginalny sposób korygowania innych. Rozbójnik działający pomiędzy Atenami a Megarą miał zwyczaj zapraszać swe ofiary do domu i umieszczać na łożu za krótkim albo za długim. W pierwszym wypadku odrąbywał im wystające nogi, w drugim – rozciągał ciało dopóki ofiara nie skonała.

    Braterska korekta, upomnienie, o którym mówi dziś Jezus ma zupełnie inny wymiar. Wszystkim nam bez wyjątku trudno zgodzić się na korygowanie przez innych, niektórzy źle przyjmują nawet dobre rady, które wypływają z miłości. A upomnienie, o którym mówi Jezus dotyczy nas wszystkich: jeśli twój brat zgrzeszy, upomnij go

    Jak właściwie praktykować braterskie upomnienie, które nie jest łatwe ani dla upominającego, ani, tym bardziej, dla upominanego?

    Najpierw rozeznanie. Jeśli twój brat zgrzeszy... dla Boga ocena ludzkiego czynu z pewnością jest łatwa. Widzi nasze serce, nasze motywacje czy intencje, nasze decyzje i wybory, nasze czyny... Ale dla nas zawsze będzie to trudne, a czasem nawet niemożliwe, by właściwie rozeznać... może się nam wydawać...

    Szczerość. Tak wielka szczerość, że jesteśmy gotowi być skorygowani w naszym widzeniu i rozeznaniu. Aby osoba upominana widziała, że robimy to, ponieważ ją cenimy, chcemy jej dobra, a nie dlatego, że możemy upomnieć...

    Miłość. Kiedy upomnieniu towarzyszy miłość i czułość, szacunek i zrozumienie, upomnienie łatwiej przyjąć. Wtedy człowiek rusza do przodu i się rozwija. 

    Modlitwa. Może od niej należy zacząć. Nie jesteśmy sami, kiedy upominamy i korygujemy. Czynimy to nie po to, by narzucić nasz punkt widzenia, nasz porządek, ale by budować bardziej ludzkie relacje, by budować wspólnotę.


Czy widząc czyjś błąd albo coś, co mi nie odpowiada, podejmuję modlitwę czy od razu upominam?



    

wtorek, 13 sierpnia 2024

Wtorek 19. Tygodnia Zwykłego

    A On rzekł do mnie: «Synu człowieczy, zjedz to, co masz przed sobą. Zjedz ten zwój i idź przemawiać do Izraelitów!» Zjadłem go, a w ustach moich był słodki jak miód (Ez 3,1.3b).

    Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 18,3).


    Uczucia należą do esencji tego, kim jesteśmy. W dużej mierze jesteśmy naszymi uczuciami, tak widzimy siebie i tak odbierają nas inni. Człowiek bez uczuć często nazywany jest człowiekiem bez serca.

    Tym najważniejszym uczuciem, którego każdy z nas pragnie i którego także oczekuje od nas Bóg, jest miłość. To o nią Bóg prosi, bo bez miłości nie da się zbudować relacji, która wszystko zniesie

    Ezechiel, a my wraz z nim, zostaje zaproszony do karmienia się Słowem Bożym, bo tylko tak może zrodzić się miłość. Obraz jest zachętą do słuchania Słowa tak, aby stało się ono pokarmem. Nie można traktować Słowa Bożego jedynie jako źródła informacji czy kształtowania siebie. Słowo powinno sprawiać nam przyjemność, musi smakować jak miód, jak ów zwój, który został podany Ezechielowi. Nawet jeśli zawiera ono treści, które zawierają ból, nawet jeśli są to lamentacje i biadania. 

    Uczucie radości i czułości Jezusa wobec dziecka wysuwa się na pierwszy plan w Ewangelii. Być jak dziecko, przyjąć dziecko, to zapewnić królestwo niebieskie. W dziecku ludzka natura jest prosta i czysta, nieskażona władzą i ambicjami. 

    Bez względu na to, ile człowiek posiada, na ile szacowany jest jego majątek, nigdy nie będzie miał większej wartości ponad to, niż być człowiekiem. 


Czy mogę o sobie powiedzieć, że rozsmakowałem się w Bożym Słowie?

poniedziałek, 12 sierpnia 2024

Poniedziałek 19. Tygodnia Zwykłego

    
Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie! (Mt 17,27).


    Jezus podejmował wysiłek, by wytłumaczyć uczniom znaczenie swojej drogi do Jerozolimy, tego wszystkiego, co miało Go spotkać w świętym mieście. Robił to trzykrotnie. 

    Te próby Jezusa spotykały się jednak z oporem i niezrozumieniem ze strony uczniów. Ewangeliści mówią czasem o tym, jak głusi i nierozumni byli uczniowie. Nie potrafili pojąć tego, co dla Jezusa było tak ważne, a nie podjęli wysiłku, by zapytać. 

    W dzisiejszym fragmencie Jezus uczy nas właściwej postawy społecznej, odpowiedzialności za społeczność, pośród której żyjemy. 

    Prawo, które zostaje ustalone przez człowieka, nie staje automatycznie prawem obowiązującym uczniów Królestwa Bożego. Są takie ludzkie prawa, które stoją wprost w sprzeczności z Bożym Prawem. Ale prawo, które wypływa ze sprawiedliwości, prawo społecznie czy obywatelskie, są, jeśli można tak powiedzieć, bardziej zobowiązujące dla wierzących niż dla niechrześcijan. 

    Tłumaczył to również św. Paweł: Oddajcie każdemu to, co mu się należy: komu podatek - podatek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć - cześć. Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo


Jaka jest moja postawa wobec obowiązków społecznych i obywatelskich?

    

niedziela, 11 sierpnia 2024

XIX Niedziela Zwykła

    Eliasz poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąć umrzeć, rzekł: "Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków" (1 Krl 19,4).

    Ja jestem chlebem życia. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go je, nie umrze. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (J 6, 48,50.51b).


    Eliasz przeżywa załamanie i lęk, ucieka. Wielu proroków przed nim zostało zabitych. Poddaje się zniechęceniu i zmęczeniu. On, który był mistrzem, czuje się słaby, a anioł dostarcza mu pożywienie i wodę. Dzięki temu pokarmowi odzyskuje siły i smak życia. 

    Możemy czuć się zniechęceni w naszych codziennych zmaganiach na drogach wiary. Mimo starań wciąż jeszcze tak wiele nie wychodzi. Chrześcijaństwo jest jednak religią dla odważnych. Zło, pod wieloma postaciami pojawia się na naszej drodze. Nasza przynależność do Kościoła może w wielu sytuacjach stawać się dla nas ciężarem nie do uniesienia, a najczęściej staje się codzienną rutyną, która również jest bardzo męcząca. Może ogarnąć nas poczucie znużenia, marnowania czasu. Ale to jest tak naprawdę moment nawrócenia, które pozwala zdobyć wewnętrzną pewność, która czyni człowieka silnym i pozwala iść do przodu.

    Lekarstwem na zniechęcenie i rezygnację, a nawet na załamanie jest to, co poradziłaby każda matka lub babcia: dobrze się odżywiać i lepiej spać.  Psychiatrzy prawdopodobnie uciekliby się do tabletek, ale dla Eliasa jedzenie i spanie były pokarmem dającym siłę, by wyruszyć w drogę przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy. Prawie nic.. a dało mu to wystarczająco dużo sił, by dotrzeć na górę Horeb, górę Boga. A tam, gdzie ktoś szuka Boga, na górze, zawsze coś się dzieje. 

    Może czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że mamy dostęp do wyjątkowego pokarmu - Chleba na życie wieczne - aby nie ustać w drodze. Karmimy się Chrystusem, aby kontynuować Jego życie i misję. 

    Dla mnie osobiście Eucharystia jest motorem, który wprawia mnie w ruch, aby iść drogą, na którą każdego dnia jestem zapraszany. Dzięki niej potrafię ufać miłosierdziu kochającego Boga, który przebacza wszystkie moje winy i zaprasza mnie do szczęścia...


Gdzie szukam pomocy w trudnych doświadczeniach? Czy łatwo się poddaję i rezygnuję?



sobota, 10 sierpnia 2024

Sobota 18. Tygodnia Zwykłego, Święto św. Wawrzyńca

    Ten zaś, który daje siewcy ziarno do zasiewu i chleb do jedzenia, dostarczy również wam ziarna i rozmnoży je, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości (2 Kor 9,10).

    Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (J 12,9).


    Kiedy stajemy się pesymistami, myślimy, że nasze słowa nie mają na nikogo wpływu, że nasze czyny giną w pustce... rzucone na wiatr. Paweł, piewca i poeta miłości, ten, który głosi, że miłość musi poruszać całą naszą egzystencję, wszystko, co robimy, bo jeśli nie mam miłości, jestem niczym, przypomina nam o innej wzniosłej prawdzie. Bóg zwiększy plon waszej sprawiedliwości

    Sprawiedliwość w Piśmie Świętym bardzo często jest synonimem miłości. Prawdziwa sprawiedliwość nie ogranicza się do wypełnienia tego, co nakazane prawem, ale je przekracza. Żaden gest miłości, żadne słowo miłości, żadne miłosierne działanie nie zostanie zaprzepaszczone. Bóg pomnoży je wielokrotnie. W obiecanym nowym życiu będą tylko obfite owoce miłości. Na rozległym polu, jakim jest niebo, jedynym ziarnem, które będzie miało swoje miejsce, będzie ziarno miłości. 

    Ile warte jest życie? Ile nasze własne, a ile innych? Ile kosztuje przywrócenie godności? Ile podniesienie, ile naprawienie? A jednak jak łatwo jest je zniszczyć i zdeptać...

    Kiedy czytam dzisiejsze Słowo, mam wrażenie, że jest to jeden z tych momentów, w których jego ostrość i stanowczość są tak wielkie, że uniemożliwiają nam odwrócenie wzroku lub usprawiedliwienie się z naszych półśrodków, przy pomocy których tak często kręcimy się w wokół siebie, znając i korzystając jednocześnie z nieskończonego miłosierdzia Pana, które przyjmuje wszystkich.

    Powiedziano nam o ryzyku, i to radykalnym. Propozycja jest dosłowna: ... kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci je z mego powodu, znajdzie je. To takie jasne, ale i mocne, bez żadnych środków łagodzących. A co, jeśli jeszcze nie mam na tyle odwagi, aby stracić swoje życie, nie mam tego doświadczenia, że warto zaryzykować?

    

    


piątek, 9 sierpnia 2024

Piątek 18. Tygodnia Zwykłego, Święto św. Teresy Benedykty od Krzyża, Edyty Stein

    Wyprowadzę oblubienicę na pustynię i przemówię do jej serca. I tam odpowie Mi jak w dniu, w którym wychodziła z ziemi egipskiej (Oz 2,16b.17b).


    Dla Edyty Stein, wywodzącej się z rodziny żydowskiej, ale całkowicie oddanej filozofii, osobie, która sama o sobie mówiła, że jest niewierząca, a religia  w jej rodzinie sprowadza się do tradycji i rytów, ten tekst z Księgi Ozeasza musiał być szczególnie wymowny.

    Z całego blasku uniwersytetów i świata nauki, wielkich autorytetów i tych, którzy nadawali ton nauce, poszukująca prawdy, została wyrwana przez Boga i wyprowadzona na pustynię - aż do klasztoru, gdzie zamknęła się przed światem. Swoje życie zakonne ofiarowała w intencji narodu żydowskiego, dla którego pragnęła zbawienia. 

    Jej zażyłość z Jezusem i nieustanne poszukiwanie zaprowadziło ją do pełnego zjednoczenia poprzez krzyż i ofiarę życia w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu - Brzezince. 

    Ten obraz, który maluje przed nami prorok Ozeasz, ukazuje wielką miłość Boga wobec każdego z nas:
* miłość, która nie rezygnuje z nikogo;
* miłość, która wciąż nas poszukuje;
* miłość, która wyprowadza do miejsc, gdzie można się usłyszeć;
* miłość, która dotyka samego serca.

    To właśnie spotkanie z tą Miłością zmieniło jej życie. Poszukiwaczka Prawdy, spotkała Boga, który niestrudzenie jej szukał; niech jej własne słowa o jej doświadczeniu pomogą nam dzisiaj w naszym duchowym wzroście. W jednym ze swoich pism mówi: to, czego nie było w moich planach, było w planach Bożych (...) nie ma czegoś takiego jak przypadek; całe moje życie, aż do najdrobniejszych szczegółów, jest już prześledzone w planach Bożej Opatrzności i przed absolutnie dalekowzrocznym okiem Boga przedstawia doskonale złożoną jedność

Jak troszczę się o moje osobiste zjednoczenie z Chrystusem?

czwartek, 8 sierpnia 2024

Czwartek 18. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Dominika

    Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego» (Mt 16,15-16).


    Deklaracja wiary Piotra w Chrystusa była objawieniem od Ojca, jak wskazuje mu Jezus. Czy jednak rozumiał, co to znaczy, że Jezus był Mesjaszem, Synem Boga żywego? Następujące później wydarzenia mówią nam, że Piotr nie miał o tym pojęcia. Gdyby tak było, nie próbowałby nawet poprawiać Jezusa, nie sprzeciwiał się Bożemu planowi. Jedną rzeczą jest otrzymać objawienie, a inną otrzymać łaskę, by je zrozumieć i żyć zgodnie z nim. 

    Często rzucamy różne deklaracje i frazesy takie jak: Jezus jest moim Panem i Zbawicielem i Wierzę w Boga; ale czy przekładają się one na ciało i krew w naszym życiu? Jeśli Jezus jest Panem i Zbawicielem, w jakim stopniu jesteśmy gotowi pozwolić temu Panu przejąć stery naszego życia i poprowadzić je tam, gdzie On chce? Może cierpimy na wewnętrzne rozdarcie między tym, co głosimy i deklarujemy, a tym, jak żyjemy naszym życiem?


środa, 7 sierpnia 2024

Środa 18. Tygodnia Zwykłego

    Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość. Nadejdzie bowiem dzień, kiedy strażnicy znów zawołają na wzgórzach Efraima: "Wstańcie, wstąpmy na Syjon, do Pana, Boga naszego!" (Jr 31,3.6).

    Jezus podążył w okolice Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych stron, wołała: "Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida (Mt 15,221-22).


    W ciemności pojawia się światło, pojawia się promień nadziei, że wszystko może się zmienić. Prorok Jeremiasz przekazuje prawdę, która jest źródłem tej nadziei: historia człowieka to nie ślepy zaułek, ale dzieje nieskończonej miłości Boga: ukochałem cię odwieczną miłością

    Jesteśmy zaproszeni do kształtowania w sercach ludzi, którzy są wokół nas, pewności, że On zawsze jest pośród nas obecny, że ani zło, ani grzech, ani ból nie posiadają ostatniego słowa. Ponad całą ułomnością i nędzą człowieka, zawsze obecny jest Bóg, aby podnosić i obdarzać łaską. 

    Kiedy wyruszamy w podróż, mamy wobec niej pewne oczekiwania i pragnienia. Jezus wyrusza w okolice Tyru i Sydonu. Kananejka także wyrusza w drogę, by prosić o cud.

    Koncentrujemy uwagę na tej kobiecie i na dialogu, który się toczy między nią a Jezusem. A może powinniśmy skupić się nas uczniach, na samych sobie? 

    Jezus nie testuje kobiety, ale testuje tych, którzy myśleli, że wiedza już wszystko - na uczniach. Którzy wiedzieli, komu należy się Boży dar, a komu jest on zabrany. To oni muszą usłyszeć ten dialog, aby się otworzyć. Jezus dementuje przekonania swoich uczniów, aby ukazać im wiarę tej obcej kobiety, wiarę matki, która jest mocniejsza i większa, niż wiara Jego naśladowców. Ta, dla której matka prosi o cud, nie jest nawet obecna.


Czy wśród moich bliskich, w mojej rodzinie, nie ma kogoś, kto potrzebuje mojego wstawiennictwa u Jezusa?

wtorek, 6 sierpnia 2024

Święto Przemienienia Pańskiego

    Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana, i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich (Mk 9,2).


    Cudowna chwila dla tych trzech uczniów, która utrwali się w ich pamięci i sercu na długo. Święty Piotr wspomni o niej w swoim liście. 

    Wiele z takich cudownych chwil z naszego życia chcemy zachować, utrwalając je na fotografii czy na filmach. Oni nie mieli takich możliwości. Ani aparatu, ani kamery czy zwykłej komórki, która pozwoliłaby rozesłać niemal natychmiast do wszystkich znajomych ten moment, kiedy Jezus przemienił się wobec nich i objawił swoje Bóstwo. Istniałaby też zawsze możliwość prześwietlenia zdjęcia, ale...

    Ale może trzeba spojrzeć inaczej na to wydarzenie i nasze pragnienie utrwalania przeszłości. Uczniowie nie mogli zrobić zdjęcia, ale również pragnęli zatrzymać, uchwycić tę chwilę - postawimy trzy namioty. Gdyby to zrobili, zamknęliby sobie możliwość większej i bardziej realnej chwały. Tu mogli tylko oglądać. Chwała zbawionych i świętych przyszła do nich później, poprzez drogę cierpienia i śmierci. Chwała Jezusa objawiająca się w lśniących szatach jest znakiem innej prawdy: To jest mój Syn umiłowany! Widzimy chwałę i słyszymy prawdę. 

    Jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga w Jego Synu. I tej chwały nikt nie może nam odebrać. Nie ma potrzeby pozostawania w jednym miejscu lub w jednej chwili. Trzeba zejść na dół. Trzeba zachować w sercu nadzieję tej chwały, którą już znamy i do której zmierzamy. Ale na trudne chwile warto zachować w portfelu serca i pamięci zdjęcie tego cudownego momentu, by nie zapomnieć, że już otrzymaliśmy tę chwałę i godność Bożych dzieci. 


Jaki moment - momenty mojego życia mogę nazwać tymi, do których warto wracać, bo przypominają mi godność dziecka Bożego?

poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Poniedziałek 18. Tygodnia Zwykłego

Słuchaj Chananiaszu! Pan cię nie posłał, ty zaś pozwoliłeś temu narodowi żywić zwodniczą nadzieję (Jr 28,15b).


    Żyjemy, poszukując w naszym życiu poczucia bezpieczeństwa. Instalujemy alarmy w naszych domach, chcemy, aby programy antywirusowe broniły nas przed wirtualnymi intruzami, którzy kradną dane, zakładamy łańcuchy na nasze drzwi i kraty w oknach. Nawet blokady na rowery. Wszystko po to, by chronić nasze mieć czy posiadać

    Ale nie potrafimy zadbać o bezpieczeństwo naszych serc i umysłów. Nawet czasem mimo woli chłoniemy treści, które zaśmiecają i zatruwają nasze życie wewnętrzne. 

    Prorok Jeremiasz ostrzega nas dzisiaj przed złudnymi zapewnieniami i obietnicami, które budują fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Dawanie fałszywych zapewnień lub złudnej nadziei jest wprowadzaniem w błąd kogoś, kto nam ufa i będzie przekonany dzięki nam, że postępuje słusznie. Kiedy prawda wychodzi na jaw, pojawia się przygnębienie i często nie ma już co zbierać, bo wszystko się rozsypuje. Misternie budowany na ułudach gmach życia rozpada się w pył. 


Czy nie buduję swojego życia na fałszywych zapewnieniach?

    

niedziela, 4 sierpnia 2024

XVIII Niedziela Zwykła

    Na pustyni całe zgromadzenie Izraela zaczęło szemrać przeciw Mojżeszowi i przeciw Aaronowi (Wj 16,2).

    To mówię i zaklinam się na Pana, abyście już nie postępowali tak, jak postępują poganie z ich próżnym myśleniem (Ef 4,17).

    W odpowiedzi rzekł im Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta" (J 6,26).


    Hebrajczycy z pewnością wiele wycierpieli w Egipcie, ale nawet trudne sytuacje stają się znośnymi warunkami w obliczu codziennej nieoczekiwanej wędrówki po pustyni bez codziennego prostego pożywienia i krążenia w kierunku punktu oddalonego o czterdzieści lat drogi od Egiptu. W miarę upływu czasu coraz trudniej było nie protestować.

    Co to jest? - powiedzieli widząc mannę. Ten chleb, nawet jeśli został uzyskany cudem, nie zaspokoił ich oczekiwań.

    Paweł odpowiada nam w drugim czytaniu. Nie jest możliwe życie według religijnego credo połączonego z praktycznym pogaństwem.

    Słowo Boże głoszone podczas sprawowania Eucharystii czy czytane w zaciszu domowym nie ma na celu przypominania nam o tym, co wydarzyło się w przeszłości. Ma być dla nas promieniem światła, który oświetla naszą teraźniejszość.

    Jesteśmy zaproszeni do wyzbycia się starego człowieka i jego dawnego sposobu życia (...) i przyobleczenia się w nowego, stworzonego na obraz Boży człowieka. W tym celu otrzymujemy Chrystusa jako Chleb, w który wierzymy, a następnie otrzymujemy Ciało i Krew Chrystusa, Chleb Eucharystyczny, którym jesteśmy karmieni. Chleb Słowa i Eucharystia dają nam życie wieczne.

    Po raz kolejny chleb znajduje się w centrum naszej medytacji. Nasz chleb powszedni, "manna", którą Pan zesłał swojemu ludowi na pustyni.

    Ten Boży dar pojawia się po tym, jak ludzie zaczynają protestować. Często tak się dzieje. Po radości wyzwolenia, porzucenia niewoli, przychodzi czas codzienności. Niedawno przeżywałem rekolekcje wraz z małżeństwami Domowego Kościoła. Piękny czas, w którym było widać działanie Pana i przemianę ludzkich serc.  Nawróceni przeżywają pierwsze chwile wiary z radością i pokojem. Jest to czas pogody ducha, nowości. Wady zostają porzucone, niewola grzechu zostaje porzucona i wszystko wygląda różowo. 

    Ale... przychodzi rutyna i zaczynamy myśleć o tym, jak dobrze nam się kiedyś żyło, bez konieczności chodzenia na Mszę Świętą, bez modlitwy, bez starania się, by być dobrym... Nie było to może życie, z którego można być dumnym, ale dawało satysfakcję.

    Oczywiste jest, że bycie nowym człowiekiem było trudne także w czasach Apostoła pogan i jest trudne dzisiaj. Aby umrzeć staremu człowiekowi, trzeba było znaleźć perłę i zakopany skarb. Ci, którzy znaleźli Chrystusa, nasz skarb, muszą często przypominać sobie i pamiętać, dlaczego zdecydowali się żyć inaczej, z Chrystusem, jako naśladowcy Chrystusa. On jest Chlebem Życia, Tym, który nas napełnia i zaspokaja nasz głód. On jest wart wysiłku.

    Współcześni Jezusa wciąż go szukają. Poszukują interesownie, bo wciąż czegoś potrzebują. Szukacie mnie, bo najedliście się do syta. Chrystus wie, że nie zawsze przyciąga nas aromat Boga, ale jesteśmy podekscytowani aromatem świeżo upieczonego chleba.

    Być może jest tak, że dzisiaj, w naszych sercach jest zbyt wiele hałasu, zbyt wiele światowości i nie potrzebujemy nawet szukać Boga. A powinniśmy szukać Go nieustannie, tak jak Maryja i Józef szukali Go w Jerozolimie, jak kobieta z przypowieści szukała zagubionej drachmy, pasterz szukał zagubionej owcy lub jak Magdalena szukała Pana w grobie. 

    Pytanie więc brzmi: jeśli szukam Boga, to jak Go szukam, z ciekawością Heroda, z interesownością, bo coś potrzebuję, a może nie szukam Go wcale, ponieważ nie odpowiada moim potrzebom i oczekiwaniom? Teresa od Jezusa daje nam cenną wskazówkę: musimy szukać nie darów Pana, ale Pana darów. Z determinacją.


Czy szukam Jezusa i jak Go szukam? Dlaczego szukam? A może już nie szukam? 

    



sobota, 3 sierpnia 2024

Sobota 17. Tygodnia Zwykłego

    
Pan posłał mnie, bym głosił przeciw temu domowi i przeciw temu miastu wszystkie słowa, które słyszeliście. Teraz więc zmieńcie swoje postępowanie i swoje uczynki, słuchajcie głosu Pana, Boga waszego; wtedy ogarnie Pana żal nad nieszczęściem, jakie postanowił przeciw wam (Jr 26,12b-13).


    Jeremiasz, podobnie jak Jezus, zostaje uznany za bluźniercę i skazany na śmierć. Rozpoczyna się publiczny proces przeciwko prorokowi. 
    Prorok broni się wobec oskarżenia z pokorą i hartem ducha. Wskazuje na możliwość odwrócenia Bożego wyroku: zmieńcie swoje uczynki..., wtedy ogarnie Pana żal nad nieszczęściem, jakie postanowił przeciw wam... Bóg zawsze daje szansę.
    Jeremiasz jest spokojny, swój los złożył w ręce Boga, który go posłał. Przestrzega jednak swoich sędziów przed rozlaniem niewinnej krwi, która obciąży ich sumienia. 
    Jak bardzo Jeremiasz przypomina Jezusa, który także stanął przed sądem, został skazany, a oskarżyciele wobec Piłata wołali: krew Jego na nas i na dzieci nasze
    Prorocy są ludźmi, którzy interpretują rzeczywistość tego świata z Bożej perspektywy.  

    Czy my jesteśmy przekonani, że warto dawać świadectwo Jezusowi, chociaż wiemy, że mogą nas za to spotkać przeciwności? 

piątek, 2 sierpnia 2024

Piątek 17. Tygodnia Zwykłego

    Gdy zaś Jeremiasz skończył mówić wszystko to, co mu Pan nakazał głosić całemu ludowi, prorocy i cały lud pochwycili go, mówiąc: "Musisz umrzeć!" (Jr 26,8).

    Jezus rzekł do nich: "Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony" (Mt 13,57).


    Jeremiasz z odwagą głosi w świątyni Słowo, które otrzymał. Słowo, które wywołuje opór i gniew. Słowo, które domaga się posłuszeństwa Bogu, słuchania Słowa. Stań i mów do mieszkańców wszystkich miast judzkich, którzy przychodzą do domu Pańskiego oddać pokłon, wszystkie słowa, jakie poleciłem ci im oznajmić; nie ujmuj ani słowa! Jeremiasz słucha, jest posłuszny i głosi to, co usłyszał. 

    Misja, którą otrzymał Jeremiasz, nie była łatwa. Zagrożono mu śmiercią. I to nie przeciwnicy wiary mówili do niego musisz umrzeć!, lecz ci, lecz ci, którzy przychodzą do świątyni oddać pokłon. Głoszenie Słowa i wierność Słowu prowadzi często do niezrozumienia i odrzucenia, a nawet śmierci. 

    Ci, którzy znali Jezusa, oczekiwali Mesjasza. Spodziewali się jednak kogoś innego, niż rodaka, którego znali. On nie pasował do ich wyobrażeń i oczekiwań. Jakże często przypominamy owych mieszkańców patrzących z powątpiewaniem na Jezusa, wyglądając wielkich i wybitnych kaznodziejów, a nie dostrzegając tych, którzy na naszym podwórku, w naszej parafii, głoszą Słowo. 

    Może zamiast wyglądać kogoś, kto będzie pasował do naszych wyobrażeń i oczekiwań, trzeba prosić o wiarę i otwarte oczy, by zobaczyć, że ten, którego wyglądamy, jest blisko, a nie daleko; prosić o wiarę, by odkryć Jego obecność pośród nas. 


Jak słucham Słowa? Czy wystarcza autorytet Słowa, czy szukam ludzkich autorytetów?

czwartek, 1 sierpnia 2024

Czwartek 17. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Alfonsa Marii Ligouriego

    Wtedy Pan skierował do mnie następujące słowo: Czy nie mogę postąpić z wami, domu Izraela, jak ten garncarz? - wyrocznia Pana. Oto bowiem jak blina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku (Jr 18,5-6).


    Najpiękniejszą i najważniejszą wiadomością, jaką przekazuje nam Jeremiasz jest to, że jesteśmy w dobrych rękach - rękach samego Boga, który nas kocha i pragnie naszego szczęścia. 

    W Księdze Rodzaju czytamy: Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył, stworzył mężczyznę i niewiastę. Święty Paweł przypomni nam o tym w Liście do Efezjan: Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.

    Bóg kształtuje nas według swojego upodobania, każdy z nas jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Bóg nam błogosławi, wypełnił nasze serca różnymi umiejętnościami i darami, byśmy mogli osiągnąć pełnię w Jezusie Chrystusie. Niesiemy również jako nasze dziedzictwo różnego rodzaju wady i ograniczenia, z którymi trzeba podejmować walkę, by doskonalić się w cnotach. Aż staniemy się doskonałym naczyniem Bożej ręki, ukształtowani na Jego obraz i podobieństwo.

    Bóg jest Stwórcą i ma pełne prawo kształtowania nas według swojego zamysłu. W glinie, w jej podatności na kształtowanie, a zarazem kruchości, nie trudno odnaleźć siebie. Na garncarskim kole możemy zobaczyć różne wydarzenia naszego życia, te dobre i złe, a przy odrobinie wysiłku zobaczymy też Boże dłonie, które kształtują i wygładzają nasze ostre kanty i zdobią. 

    Jeśli poddajemy się temu Bożemu kształtowaniu, możemy być pewni, że na ostatniej stronie naszego życia, kiedy dzieło zostanie skończone, inni będą mogli przeczytać: Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.


Czy pozwalam się kształtować Bogu? Co rodzi mój szczególny opór?