zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 30 listopada 2025

I Niedziela Adwentu

    Chodźcie, wstąpmy na górę Pańską, do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami (Iz 2,3a).

Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano:
"Pójdziemy do domu Pana"
Już stoją nasze stopy
w twoich bramach, Jeruzalem.

Do niego wstępują pokolenia Pańskie,
aby zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana.
Tam ustawiono trony sędziowskie,
trony domu Dawida.

Proście o pokój dla Jeruzalem:
Niech żyją w pokoju, którzy cię miłują. 
Niech pokój panuje w twych murach,
a pomyślność w twoich pałacach.
Ze względu na moich braci i przyjaciół
będę wołał: "Pokój z tobą!"
Ze względu na dom Pana, Boga naszego, 
modlę się o dobro dla ciebie.

                                                (psalm 122)


    Adwent rozpoczynamy zaproszeniem do wyruszenia w drogę, do pielgrzymowania. Zaprasza nas prorok Izajasz, zaprasza nas psalmista. 

    Każdy Żyd miał obowiązek odbyć pielgrzymkę do Jerozolimy z okazji trzech świąt, aby zgodnie z prawem wielbić imię Pana...

    Co skłaniało do podejmowania pielgrzymki? Raczej nie był to zapach składanych na ołtarzu ofiar. Odpada również radość z długiej drogi pieszo, w kurzu i upale, z noclegiem na polach, skromnym pokarmem i często bez wody. W Jerozolimie nie czekały na pielgrzymów wygodne hotele. Co zatem było motywem podejmowanego pielgrzymiego trudu?

    Jerozolima, miasto wybrane przez Boga, aby zamieszkać pośród ludu Izraela, miejsce Jego czci. W tym miejscu, jak w żadnym innym, lud Izraela czuł się blisko swojego Boga. Jako lud kochali Boga i gromadzili się w świątyni, aby oddawać Mu cześć. 

    Każdy, kto odbył kiedykolwiek pieszą pielgrzymkę, zna to wzruszenie, które towarzyszy pielgrzymowi: radość, czasem nawet łzy. Kiedy ma się za sobą kilka dni drogi, kiedy pokonało się zmęczenie, pragnienie, zniechęcenie, niepowodzenia, a nawet jakieś niebezpieczeństwa towarzyszące drodze, widok świętego miasta, miejsca obecności Boga, rodzi radość, śpiew i wzruszenie.

    Jerozolima leży 900 metrów nad poziomem morza, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Jerycho znajduje się prawie 280 metrów poniżej poziomu morza, droga stamtąd do świętego miasta oznaczała całkiem spore podejście i to na stosunkowo krótkim odcinku. 

    Pielgrzymka ma sens, kiedy odbywa się ją z radością. Już sam fakt, że ona się odbędzie, skłania do radości: ucieszyłem się, gdy mi powiedziano, pójdziemy. To oddaje ducha, z którym wyruszali. Ta wewnętrzna postawa otwiera nas na błogosławieństwo. A radość rośnie, gdy stopy pielgrzymów stają w bramach świątyni. Osiągnięcie celu pielgrzymiego trudu skłania do dziękczynienia, uwielbienia. 

    Pielgrzymowano przy okazji świąt, a święta sprawiają, że składamy sobie życzenia, gratulujemy sobie osiągnięcia celu. Naturalnym życzeniem jest życzenie pokoju: niech żyją w pokoju, którzy cię miłują. Jerozolima to miasto pokoju. Dar pokoju jest nieustannym życzeniem naszych czasów. 

    Wraz z psalmistą, szumem tak wielu pielgrzymów, którzy idą wraz z nami przez życie do Bożego Domu na spotkanie Pana, pełni wewnętrznej radości, jaką daje świadomość bycia pielgrzymem, którego życie ma cel, ruszamy adwentową drogą. Niech to będzie z radością, z otwartością na spotkanie Pana, który wychodzi nam na spotkanie. Jak śpiewaliśmy: Idźmy z radością na spotkanie Pana...

sobota, 29 listopada 2025

Sobota 34. Tygodnia Zwykłego

    Dygotał z lęku mój duch, a także ja, Daniel, w tym moim położeniu. Te widzenia wprowadziły zamęt w mojej głowie. Podszedłem zatem do jednego ze stojących i poprosiłem go o dokładne wyjaśnienie tego wszystkiego  (Dn 7,15-16a).


    Doświadczenie Daniela może być naszym udziałem. Nie wszystko w naszym świecie i nawet w Kościele potrafimy zrozumieć, a wiele rzeczy może wywoływać niepokój serca i zamęt w głowie. 

    Nasz świat zmienia się w zawrotnym tempie, wiele rzeczy nas potrafi niepokoić. To wszystko może sprawiać, że rodzą się te najważniejsze pytania o sens oraz o istnienie i obecność w naszym świecie samego Boga...

    Słyszeliśmy w ostatnich dniach zachętę Jezusa do nadziei: a gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy... Ale jak mieć nadzieję, skoro wydaje się, że wszystko się kończy, że nic już nie jest stabilne, że relatywizm obejmuje wszystko, a największe świętości są znieważane, wiara staje się pośród świata rzeczywistością bez znaczenia, jak coś, czego może trzeba się wstydzić?

    Mieć nadzieję to nie to samo, co łatwy optymizm... Można nawet powiedzieć: nie ma specjalnych powodów do optymizmu. Ale od nas nie wymaga się optymizmu, lecz nadziei, czyli pokładania zaufania w Kimś, kto ma moc zmieniania rzeczy. Pokładania naszej ufności i tęsknoty w Bogu, który sprawia, że wszystko służy dobru tych, którzy kochają Boga. Nadzieja może być maleńka jak ewangeliczne ziarnko gorczycy czy odrobina zakwasu, a będzie promieniała i robiła swoje w naszym życiu. Tym przesłaniem Daniela wchodzimy w Adwent, który jest czasem nadziei, oczekiwania i działania Bożej mocy pośród nas...

piątek, 28 listopada 2025

Piątek 34. Tygodnia Zwykłego

    Daniel więc powiedział: «Ujrzałem swoją wizję w nocy. Oto cztery wichry nieba wzburzyły wielkie morze. Cztery ogromne bestie wyszły z morza, a jedna różniła się od drugiej (Dn 7,2-3).


    Nocna wizja Daniela przypomina obrazy znane z filmów fantasy: bestie, wzburzone morze, płomienie ognia i podziemne moce... A wszystko, by oddać ostateczną walkę między dobrem i złem. I podobnie jak w wielu filmach, wszystko dobrze kończy: dobro odnosi triumf. 

    Ktoś powiedział mi kiedyś: w nocy czasami zapalam światło, żeby nie widzieć. Może wyglądać to na sprzeczność, ale prawdą jest, że są takie sny i wizje, które zapalone światło skutecznie usuwa z naszego widzenia. 

    Nocna wizja Daniela, którą będziemy mogli obserwować jeszcze jutro, zamyka niemal rok liturgiczny. Otwierają się drzwi do Adwentu, oczekiwania na Tego, który przychodzi, kiedy wszystko staje się nowe, jasne i pełne nadziei.

czwartek, 27 listopada 2025

Czwartek 34. Tygodnia Zwykłego

    Gdy król usłyszał te słowa, ogarnął go smutek, postanowił uratować Daniela i aż do zachodu słońca usiłował znaleźć sposób, by go ocalić. Lecz ludzie ci pospieszyli gromadnie do króla, mówiąc: «Wiedz, królu, że zgodnie z prawem Medów i Persów żaden zakaz ani dekret wydany przez króla nie może być odwołany» (Dz 6,15-16). 


    Początek panowania Dariusza. Nowy władca szybko przekonuje się, że ci, którym zaufał, próbują nim manipulować i wpływać na rządy. Staje się zakładnikiem ich knowań i zazdrości. To właśnie pod ich wpływem wydaje decyzję, z którą wewnętrznie się nie zgadza: kara dla Daniela polegająca na wrzuceniu do jaskini z lwami. A wszystko jeszcze podlane rzekomą lojalnością wobec króla i ustanawianego przez niego prawa...

    Król pod presją satrapów wypełnia własne prawo. Nie może okazać łaski Danielowi, którego darzył sympatią, ale w głębi duszy przeżywa głęboki smutek i podejmuje post w intencji ocalenia skazańca. Rozumie, że od samego początku padł ofiarą tych, którzy zazdrościli Danielowi. 

    Może w podobnej pułapce znalazł się także Piłat, który nie widział powodów wydawania wyroku śmierci na Jezusa, ale pod presją uległ podburzonym przez zawistników tłumom?

    Może i dzisiaj istnieją takie ludzkie prawa, które same w sobie nie wydają się złe, ale w konkretnym przypadku mogą stać się skutecznym narzędziem do jakichś porachunków, rozgrywek czy eliminowania tych, którzy stają się niewygodni? Czy na sztandarach wolności i tolerancji nie ukrywa się dzisiaj nienawiści wobec tych, którzy myślą inaczej i trudno im zaakceptować pewne forsowane rozwiązania? 

    Po ocaleniu Daniela król Dariusz wydaje dekret, który jest wielkim uznaniem dla Boga Daniela, bo On jest Bogiem żywym i trwa na wieki, On ratuje i uwalnia. Potrzeba czasem tego rozsądku Gamaliela: zastanówcie się dobrze, co macie uczynić... Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem.



środa, 26 listopada 2025

Środa 34. Tygodnia Zwykłego

    Uniosłeś się przeciw Panu nieba. Przyniesiono do ciebie naczynia Jego domu, ty zaś, twoi możnowładcy, twoje żony i twoje nałożnice piliście z nich wino. Wychwalałeś bogów srebrnych i złotych, miedzianych, żelaznych, drewnianych i kamiennych, którzy nie widzą, nie słyszą i nie rozumieją. Bogu zaś, w którego mocy jest twój oddech i wszystkie twoje drogi, czci nie oddałeś. Dlatego posłał On tę rękę, która nakreśliła to pismo (Dn 5,23-24).


    Przesłanie wydaje się jasne: ci, którzy profanują święte rzeczy, spotykają się z karą. 

    Pycha prowadzi do arogancji i do zguby.

    Baltazar, który ufność pokłada w bogactwie, w złocie i srebrze, patrzy na cały świat jako swoją własność i uważa, że każdego można kupić i zaskarbić sobie przychylność. 

    Spotyka go coś, co przekracza możliwości jego rozumienia: dary swoje zatrzymaj, a podarunki daj innym! Daniela i Boga, któremu Daniel służy, nie można kupić. A potem padają ostre słowa, w których Daniel zarzuca królowi profanację tego, co święte. Stąd pojawienie się ręki i tajemniczego napisu. Bóg upomina się o to, co święte. Nie pozwala na profanowanie swojego imienia. 

    Ludzie gromadzą, trzymają się pieniędzy i władzy. Uważają się za posiadaczy absolutnej prawdy, którą próbują narzucać innym. Wystarczy jednak chwila i wszystko potrafi zniknąć w mgnieniu oka. Bóg obliczył twoje panowanie i ustalił jego kres, zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt lekki, twoje królestwo uległo podziałowi, oddano je Medom i Persom... 

    Jedyne bogactwo, które trwa, to to, które pochodzi od Boga. 

wtorek, 25 listopada 2025

Wtorek 34. Tygodnia Zwykłego

    Ty, królu, patrzyłeś: Oto posąg bardzo wielki, o nadzwyczajnym blasku stał przed tobą, a widok jego był straszny. Głowa tego posągu była z czystego złota, pierś jego i ramiona ze srebra, brzuch i biodra z miedzi, golenie z żelaza, stopy zaś jego częściowo z żelaza, częściowo z gliny. Patrzyłeś, a oto odłączył się kamień, mimo że nie dotknęła go ręka ludzka, i ugodził posąg w jego stopy z żelaza i gliny, i połamał je (Dn 2,31-34). 


    Daniel otrzymał niezwykły dar. Tłumaczy, wyjaśniających sny na dworze króla babilońskiego było wielu, ale tylko Daniel posiadał dar poznania snu, który publicznie nie został ujawniony. Wyjawił królowi sen i go wyjaśnił...

    Obraz świata, który ukazuje Daniel ujawniając królewski sen, wydaje się dość pesymistyczny: brak trwałości największych potęg ziemskich, kruchość tego, co człowiekowi może wydawać się wielkie i niezniszczalne. 

    Wśród interpretacji królestw, które obejmuje sen Nabuchodonozora, tylko Królestwo Babilonu zostaje nazwane po imieniu - ty jesteś głową ze złota. Wielkie imperium babilońskie, człowiek, który w krótkim czasie zdobył tak wielką władzę, mógł mieć błędne wyobrażenie o sobie. Sen i jego wyjaśnienie nie pozwalają na złudzenia: władza i majestat zostały dane przez Boga, ale nie są trwałe...

    Pierś jego i ramiona ze srebra... ten obraz może być odniesiony do potęgi Medów i Persów. Choć ich potęga była mniejsza niż królestwa Babilońskiego, wciąż była znacząca i przez krótki czas władcy Persji rościli sobie pretensje do panowania nad całym światem...

    aż narodziła się nowa potęga: brzuch  i biodra z miedzi. Możemy je odnieść do macedońskiego imperium Aleksandra Wielkiego. Wystarczyło dziesięć lat, by złamać perską potęgę i objąć panowaniem obszar Grecji, Azji i Egiptu. 

    I przychodzi czwarta potęga, żelaza i gliny - imperium rzymskie. Pod butami legionów padały liczne królestwa. Wielka potęga okazała się także kolosem na glinianych nogach. 

    Bez działania człowieka, bez udziału ludzkiej ręki, kamień oderwał się od góry - Bóg wzbudzi królestwo, które nigdy nie ulegnie zniszczeniu. Daniel zapowiada królestwo i panowanie Mesjasza. Kamień, który niszczy wszystkie ziemskie potęgi i przetrwa wszelkie przeciwności jest zapowiedzią Chrystusa - skały, która przetrwa ataki zła i o którą rozbije się wielu. 


Czy kruchość ludzkich projektów i potęg prowadzi mnie do odkrywania potęgi i panowania Boga i Jego królestwa?

poniedziałek, 24 listopada 2025

Poniedziałek 34. Tygodnia Zwykłego, wsp. świętych Andrzeja Dung-Lac i towarzyszy

    
Spośród synów judzkich byli wśród nich: Daniel, Chananiasz, Miszael i Azariasz. Danil powziął postanowienie, by się nie kalać potrawami królewskimi ani winem, które król pijał. Poprosił więc nadzorcę służby dworskiej, by nie musiał się kalać (Dn 1,6.8).


    Księgę Daniela możemy czytać na różne sposoby, jest pełna symboli i otwiera w Starym Testamencie nowy gatunek, jakim jest apokaliptyka.     

    Możemy śledzić los Daniela, który trafia do niewoli wraz z ludem Izraela i na dworze Nabuchodonozora awansuje i uzyskuje znaczące wpływy. Ale najpierw staje przed próbą, jaką jest odrzucenie wierności Bogu i korzystanie z królewskiej kuchni. O tym mówi dzisiejsze czytanie, a później pojawią się kolejne próby...

    Wobec ekspansji hellenistów zachowanie w odniesieniu do posiłków było w tym czasie znakiem rozpoznawczym, wielu Izraelitów uczyniło z tego znak wierności Bogu. 

    Chrześcijaństwo nie ma jakiejś szczególnej diety świadczącej o naszej wierze, poza zachowaniem piątkowego postu, ale ten fragment Księgi Daniela możemy odczytać jako pytanie o znaki, które świadczą o naszej wierze i wierności, które są czytelne w społeczeństwie, w którym żyjemy. Jakie znaki świadczą o naszej tożsamości chrześcijańskiej,  o naszej przynależności do Jezusa.

    

niedziela, 23 listopada 2025

Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata

    Lecz drugi, karcąc go, rzekł: „Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił”. I dodał: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,40-42).


    Uroczystość Chrystusa Króla prowadzi nas pod krzyż, na Golgotę, byśmy wsłuchali się w rozmowę skazańców, którzy zostali powieszeni na drzewie krzyża.

    Ludzi przybyło wielu, mimo zbliżającego się święta, ale tak to już jest, że takie wydarzenia przyciągają tłumy... dla jednych było to widowisko, dla innych akt sprawiedliwości… dla jednych coś nieuniknionego, dla innych ciekawość i przekonanie, że to sprawa ich nie dotyczy. Nie brakuje tych, którzy szydzą, cieszą się i świętują. Zawsze tak było i tak będzie…

     Piłat pytał Go wprost, czy jest królem. Pozostał w niepewności. Chociaż Jezus mu odpowiedział, nie potrafił zrozumieć. Piłat też zbytnio się nie przejął tym Królem bez armii, bez zwolenników – tam, pod pałacem Piłata nie było widać, by ktokolwiek opowiadał się po Jego stronie… Król bez tronu i bez władzy… Pomyślał sobie zapewne: kolejny biedny nieszczęśnik! To ma być król Żydów?

     A ty? Co dostrzegłeś w tym nagim, wzgardzonym, poranionym i wyczerpanym Człowieku, że uznałeś Go za Króla? Kiedy stracił wszystko – nawet swoich dawnych przyjaciół i był nieskończenie słaby, uznałeś Go za Króla, dobry łotrze, Króla, którego mocą jest miłosierdzie.


Jak rozumiem panowanie i władzę Chrystusa?

sobota, 22 listopada 2025

Sobota 33. Tygodnia Zwykłego. wsp. św. Cecylii

    Doszedłem do tak wielkiej udręki i niepewności, w jakiej obecnie się znajduję, a przecież w używaniu władzy byłem łaskawy i miłosierny. Teraz jednak przypominam sobie całe zło, którego dopuściłem się w Jerozolimie (1 Mch 6,11b-12a).


    Przez cały tydzień mogliśmy przyglądać się okrucieństwom Antiocha IV Epifanesa z dynastii Seleucydów. Brał udział w wielu wyprawach wojennych, a wszędzie gdzie dotarł w swoich podbojach próbował narzucać kult greckich bogów. Podbijając Jerozolimę nazwał ją Antiochią, sprofanował świątynię, a opór próbował łamać okrucieństwem. Sam przydomek Epifanes ukazuje jego ambicje: na monetach, które wybijał ze swoim wizerunkiem widniał napis: Theos Epiphanes - Bóg objawiony, co może wskazywać, że forsował kult swojej osoby - kult władcy. 

    Po całym tygodniu lektury ksiąg machabejskich, samoocena Antiocha może wydawać się całkowicie irracjonalna: w używaniu władzy byłem łaskawy i miłosierny.  

    Sumienie nie pozwala jednak na samozadowolenie. Przypomina okrucieństwa, których się dopuścił wobec ludu Izraela i wobec świątyni w Jerozolimie. Ostatecznie uznaje, - tak interpretuje to Józef Flawiusz - że został pokonany przez Boga, którego próbował zwalczać, którego czczą Żydzi. 

    Żal, który się w nim rodzi, prowadzi do rozpaczy i śmierci. Sam nie wierzy w Boga życia, do którego przyznawali się zabijani przez niego synowie ludu wybranego. Dla niego przyszłość jest zamknięta, śmierć kończy wszystko, a horyzont nadziei nie istnieje...



inskrypcja na monecie: BAΣIΛEΩΣ ANTIOXOY ΘEOY EΠIΦANOYΣ NIKEΦOPOY - Pan (król) Antioch Bóg Objawiony, niosący zwycięstwo

    

    

piątek, 21 listopada 2025

Piątek 33. Tygodnia Zwykłego, wsp. Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny

    Cały lud upadł na twarz, oddał pokłon i aż pod niebo wysławiał Tego, który im poszczęścił. W osiem dni dokonali poświęcenia ołtarza, a przy tym z radością złożyli całopalenia, ofiarę biesiadną i ofiarę uwielbienia (1 Mch 4,55-56).


    Po kilku dniach trudnych, wypełnionych cierpieniem i okrucieństwem czytań, pojawia się radość z odzyskanej wolności i wdzięczność wobec Pana. 

    Miejsce święte zostaje odbudowane i oczyszczone, zgodnie z tradycją złożone zostają ofiary. Pośród radości panuje przekonanie, że Bóg pomógł, a euforia z odniesionego nad wrogami zwycięstwa nie przynosi zapomnienia, komu wszystko zawdzięczają. 

    Kiedy toczymy nasze małe bitwy, zmagając się z rodzinnymi czy wspólnotowymi problemami, zmagając się ze zdrowiem czy problemami zawodowymi, często szukamy pomocy u Boga. A później, gdy wychodzimy z opresji, zapominamy podziękować. Jakby Bóg wypełnił swój obowiązek, dał to, co się nam należało. I idziemy dalej, jakby nic się nie stało. 

    Wielu przychodzi prosić, niewielu wraca, by podziękować. To dzisiejsze pierwsze czytanie może być dla nas dobrą lekcją: nie zapominać o dziękczynieniu i mieć serce wystarczająco wielkie i pokorne, aby uznać, że Bóg jest Tym, który obdarza szczęściem.

czwartek, 20 listopada 2025

Czwartek 33. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Rafała Kalinowskiego

    Niech nas Bóg broni od przekroczenia Prawa i Jego nakazów! Słów króla nie będziemy słuchali i od kultu naszego nie odstąpimy ani w prawo, ani w lewo (1 Mch 2,21-22).


    Kolejny raz wraca to samo przesłanie - wierność Bogu wobec przeciwności. Matatiasz wypowiada w imieniu Izraelitów słowa potwierdzające wierność, a kiedy widzi kogoś wyłamującego się z Przymierza, by złożyć ofiarę bożkom, w gniewie zabija odstępcę. 

    Nie chodzi o usprawiedliwianie morderstwa, którego Matatiasz dokonał, chociaż w kontekście historycznym można to zrobić. Cel nie uświęca środków i żyjemy w innych czasach, gdzie ewangeliczne przesłanie nakazuje: Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj! 

    Postawa Matatiasza została wywołana nakazami króla i próbą wymuszenia przez władzę odstępstwa od wiary przodków. Zdarza się, że rządzący, powołując się na wyborczy mandat, forsują swoją politykę, próbując narzucić pewne nowe mody, złamać tradycję czy wiarę, a nawet kulturę  danej społeczności. Przymuszają, łamiąc sumienia. Towarzyszy temu przekonanie, że mody i nowe prawa są lepsze od tradycji, praw i własnej wiary. Modny staje się styl życia, który odbiega coraz bardziej od tego, co jest zakorzenione głęboko w danej kulturze i środowisku wiary. 

    W historii i dzisiaj można wskazać przykłady takiej irracjonalnej przemocy, przymusu, narzucania stylu i wymuszania poprawnych zachowań. Wymuszanie jednak kultury, próby narzucania sposobu myślenia, łamanie sumienia i odbieranie wolności, uniemożliwia akceptację, przyjęcie a nawet szacunek. Kiedy ktoś zmusza do przyjęcia pewnych rozwiązań dotykających wiary czy moralności, wzmacnia jedynie niezrozumienie i opór. Dziś modne stało się szantażowanie Kościoła masowymi apostazjami, porzucaniem wiary, jeżeli nie zmieni swojego podejścia i nie przyjmie pewnych rozwiązań. Każdy z nas potrzebuje akceptacji, szacunku, przyjęcia, ale kiedy w zamian trzeba zapłacić złamanym sumieniem, niewiernością wobec Bożego Prawa, trzeba umieć powiedzieć NIE - non possumus! 

środa, 19 listopada 2025

Środa 33. Tygodnia Zwykłego

    Siedmiu braci razem z matką zostało schwytanych. Bito ich biczami i rzemieniami, gdyż król chciał ich zmusić, aby skosztowali wieprzowiny zakazanej przez Prawo. Przede wszystkim zaś godna podziwu i trwałej pamięci była matka (2 Mch 7,1.20a).


    Niezwykle okrutna opowieść, która wywołuje dreszcze, przypominająca o wierności nawet w najtrudniejszych warunkach. Nie okrucieństwo przyciągnęło jednak moją uwagę, ale słowa, które są wyrazem czci i szacunku dla prostej kobiety, matki. Jej usta wypowiadają dwie fundamentalne prawdy, które ukazują niezwykłą intuicję wiary tej prostej kobiety:

* wypowiada wiarę w zmartwychwstanie jako nagrodę za oddanie życia w wierności Bogu - Stwórca..., który ukształtował człowieka i zamyślił początek wszechrzeczy, w swojej litości ponownie odda wam tchnienie i życie, dlatego, że wy gardzicie sobą teraz dla Jego praw. A potem dodała, pochylając się nad najmłodszym z synów: nie obawiaj się... przyjmij śmierć, abym w godzinie zmiłowania odnalazła cię razem z braćmi; to pierwsze tak wyraźnie wyznanie wiary w zmartwychwstanie;

* wypowiada również prawdę, że Bóg stworzył wszystko z niczego... proszę cię, synu, spojrzyj na niebo i na ziemię, a mając na oku to wszystko, co jest na nich, zwróć uwagę na to, że z niczego stworzył je Bóg i że ród ludzki powstał w ten sam sposób.

    To nie uczony w Piśmie czy znakomity rabin wypowiada te słowa, ale prosta kobieta z ludu...

    Kościół prawosławny wymienia imiona tych siedmiu braci męczenników, ich matki, a wraz z nimi starca Eleazara, który był ich mistrzem w wierności Bogu: Abim, Antonius, Giurias, Eleazar, Euzebonus, Alimus i Marcellus, matka Salome i starzec Eleazar.

wtorek, 18 listopada 2025

Wtorek 33. Tygodnia Zwykłego, wsp. bł. Karoliny Kózkówny

    On jednak (Eleazar), wybierając raczej chwalebną śmierć aniżeli godne pogardy życie, dobrowolnie szedł na miejsce kaźni, a wypluł mięso, jak powinni postąpić ci, którzy mają odwagę odrzucić to, czego nie wolno jeść nawet przez milość do życia (2 Mch 6,19-20).


    Poznajemy czcigodnego starca Eleazara, który odznacza się niezwykłym heroizmem i godnością. Umiera z godnością, sam wchodząc na miejsce kaźni, wierny temu, czemu poświęcił całe swoje życie: umiera za wierność Przymierzu, którego poznawanie i studiowanie stało się jego pasją - jeden z pierwszych uczonych w Piśmie

    Nie ulega, jak wielu jego przyjaciół, nakazom ludzkim, sprzecznym z Bożym Prawem. Odrzuca udawanie, by uratować swoje życie. Nie chce stać się powodem zgorszenia i grzechu młodych ludzi. Nie dał się zwieść złym podszeptom przyjaciół. 

    Dla tego starca stojącego w obliczu okrutnej śmierci ważne są dwie rzeczy, które ustawia na jednym poziomie: wierność Prawu - Przymierzu oraz osobista uczciwość. Ta osobista uczciwość nie polega na mówieniu, ale postawie, która pozwala zachować czyste sumienie, bo żyje się tym, w co się wierzy i kim się jest. 

    Eleazara cechuje też hojność ducha: wie, że idzie na śmierć, ale nie przestaje głosić, że z miłości i szacunku do Boga należy stawić czoła wszystkim wyzwaniom, jakie przynosi życie, z odwagą i ufnością. 



poniedziałek, 17 listopada 2025

Poniedziałek 33. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Elżbiety Węgierskiej

    Wyszedł grzeszny korzeń - Antioch Epifanes, syn króla Antiocha. W tym czasie wystąpili spośród Izraela synowie wiarołomni, którzy podburzyli wielu ludzi, mówiąc: "Pójdźmy zawrzeć przymierze z narodami, które mieszkają wokoło nas" (1 Mch 10a.11a.).


    U końca czasu liturgicznego Księga Machabejska zachęca do wytrwałości i wierności, choćby czas nie był przychylny wierze. 

    Kiedy popatrzymy wokół siebie, odkryjemy wiele sytuacji, w których możliwość osiągnięcia jakichś korzyści (niekoniecznie materialnych) czy zrealizowania prywatnych interesów może sprawić, że zdradzimy świat wartości, nasze najgłębsze przekonania i samą wiarę. Nie jest łatwo zachować spójność między deklarowanymi wartościami a praktyką życia. 

    Dzisiejsze czytanie z Księgi Machabejskiej ukazuje nam dwa zagrożenia dla naszej wierności wobec Boga. Króla Antiocha Epifanesa oraz współwyznawców, którzy potrafią nakłonić i zachęcić do porzucenia wartości.

    W historii możemy pokazać wiele przykładów, w których władza i władcy zdołali narzucić  prawa i zwyczaje sprzeczne z wartościami ewangelicznymi. Dużo jednak większym zagrożeniem są ci, którzy potrafią zatruwać środowisko wiary od środka, zaszczepiając fałszywe idee i myśli. Takie powolne rozmiękczanie, kruszenie i łamanie ewangelicznych wymogów, a wszystko w imię wolności, postępu i rzekomego dobra człowieka. 

niedziela, 16 listopada 2025

XXXIII Niedziela Zwykła

    Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie (Łk 11,10-11).


    Każdy niemal serwis informacyjny zdaje się potwierdzać biblijne zapowiedzi, które dzisiaj słyszymy w Ewangelii. Czy Chrystus chciał jednak naszą uwagę skoncentrować na tych przerażających zjawiskach? 

    Wśród wielu zdań o końcu świata zupełnie zanikło jedno – któż zwraca na nie uwagę? – lecz zanim to wszystko nastąpi, podniosą na was ręce i będą was prześladować(...). A będzie to dla was sposobność do składania świadectwa... 

    Czy zamiast zajmować się wątpliwymi prognozami pseudo-proroków naszych czasów, kupować kolejne, rozszerzone i poprawione wydania Nostradamusa, nie byłoby lepiej zastanowić się, jak dawać świadectwo Chrystusowi?

    Każdy z nas może uznać – żyję w czasach ostatecznych, ciągle, tu i teraz. Żyję ze świadomością, że przyjdzie ten dzień mojego osobistego spotkania z Panem, mój prywatny koniec świata, osobisty – moja śmierć.


sobota, 15 listopada 2025

Sobota 32. Tygodnia Zwykłego

    Gdy głęboka cisza ogarniała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała połowy, wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy, jak srogi wojownik runęło pośrodku zatraconej ziemi, jako miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz (Mdr 18,14-15).


    Wsłuchując się w ten fragment z Księgi Mądrości, możemy uczyć się, jak można poznawać i opowiadać o historii miłości Boga do nas, by odkrywać zbawcze działanie Pana. 

    Oto lud wybrany uświadamia sobie, jak Pan Bóg był obecny i interweniował w całej historii, towarzyszył i prowadził, przemieniał i wyzwalał. Morze Czerwone zamieniło się w drogę suchą, którą przeszli. Lud doświadcza wszechmocnej ręki Boga, która obejmuje i chroni. 

    To pierwsze spojrzenie na dzisiejsze Słowo. Ale idźmy dalej... To jest to samo Słowo, które dzisiaj czytamy, którego słuchamy, które kontemplujemy i którym się dzielimy.  To samo Słowo, które przychodzi do nas każdego dnia... Czy pozwalamy mu czynić cuda w naszym życiu? Czy potrafimy zobaczyć, jak działa wszechmocne i przemienia?

    A może potrzebujemy tej głębokiej ciszy ogarniającej wszystko, ciszy otwartych drzwi, aby Słowo mogło wejść ze swoją mocą i dokonać swojego dzieła pośród nas. 

piątek, 14 listopada 2025

Piątek 32. Tygodnia Zwykłego

    Jeśli urzeczeni ich wzięli je za bóstwa - winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca, stworzył je bowiem Twórca piękności; a jeśli ich moc i działanie wprawiły ich w podziw - winni byli z nich poznać, o ile potężniejszy jest Ten, kto je uczynił (Mdr 13,13,3-4).


    Zachwyt i zdumienie powinny towarzyszyć kontemplacji świata stworzonego. To dobrze, że potrafimy się zachwycić i podziwiać piękno stworzenia. Człowiek byłby bardzo ubogi, gdyby nie potrafił dostrzec piękna. Ale inteligencja powinna prowadzić człowieka do autora i źródła tego piękna, które możemy poznawać i podziwiać we wszechświecie. 

    Można powiedzieć, że ten fragment Księgi Mądrości został napisany z myślą o naszych czasach. Dziś człowiek bardziej niż kiedykolwiek zatrzymuje się w podziwie nad światem stworzonym, nie chcąc uczynić kroku dalej i zobaczyć, że jest on przebłyskiem geniuszu i piękna samego Stwórcy.

    Pojawiają się błyskotliwe teorie i hipotezy, które mają wyjaśnić powstanie świata, w którym dla Boga nie przewiduje się miejsca. Możemy z podziwem śledzić teorię wielkiego wybuchu jako początku wszystkiego. Teoria w pełni akceptowalna i nie chodzi o to, by uznawać, że to sprzeczne z wiarą i istnieniem Boga. Ale przyjmując takie wyjaśnienie, może warto postawić sobie kilka prostych pytań:

* jeśli na początku nastąpił wielki wybuch, to co wybuchło?

* jeśli była to część materii, która się nagromadziła, skupiając ogromną energię, to kto umieścił tam tę materię, aby kumulacja energii doprowadziła do wybuchu?

* kto uruchomił ten zegar świata, który zaczął odmierzać czas stworzenia?

    To proste pytania, może nawet zbyt proste, ale już one pozwalają zobaczyć palec Boga, który zapoczątkował cały proces...

    Jeśli patrząc na piękno stworzonego świata, poukładanie gwiazd na niebie, całą złożoność świata przyrody i prawa rządzące naszym życie, będziemy potrafili wszystko wyjaśnić naukowo, być może wtedy będzie trzeba wyrzucić Boga z ludzkiego życia, ale na razie nadal Go potrzebujemy, ponieważ bez Niego nie byłoby całego stworzenia.

czwartek, 13 listopada 2025

Czwartek 32. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna

    Jest w Mądrości duch rozumny, święty, jedyny, wieloraki, subtelny, rączy, przenikliwy, nieskalany, jasny, niezadający bólu, miłujący dobro, bystry, niepowstrzymany, dobroczynny, miłujący ludzi, mocny, niezawodny, beztroski, wszechmogący i wszystkowidzący, przenikający wszystkie dusze rozumne, czyste i najsubtelniejsze. Mądrość bowiem jest ruchliwsza od wszelkiego ruchu; przez wszystko przechodzi i przenika dzięki czystości (Mdr 7,22-24).


    Zdumienie... ono właśnie towarzyszy tej kontemplacji Mądrości Bożej. Rzadko się zdarza, by ktoś opisywał rzeczywistość poprzez niekończącą się liczbę cech, które w jakiś chociaż sposób mogą przybliżyć człowiekowi zrozumienie czegoś, co przekracza możliwości zrozumienia, zobaczenia czy dotknięcia. 

    Boży dar, w którym Bóg daje nam siebie samego, dar, który rozlewa się w sercu człowieka. Potrzebuje jednak odbiorców przygotowanych. Nie chodzi tu jednak o zdobyte zasługi, ale o postawę. Mądrość przychodzi do tych, którzy się na nią otwierają, pragną jej, szukają, proszą o nią i czekają, a darowaną przyjmują z radością. Tak, jak przyjmuje się najcenniejszy skarb.

    Potrzebujemy popatrzeć na siebie i sprawdzić, czy jest w nas taka wewnętrzna gotowość, aby ten dar przyjąć. Nawet porównana ze słońcem, ze światłością - uzyskuje pierwszeństwo, po tamtej bowiem nastaje noc, a Mądrości zło nie przemoże

    Doświadczamy zła w bardzo wielu formach w otaczającej nas rzeczywistości. Tym bardziej powinniśmy kształtować w sobie postawę, która jest zdolna dar Mądrości przyjąć, by umieć stawić czoła złu, nie utracić nadziei i uleczyć wiele ran, które w sobie nosimy...

    

środa, 12 listopada 2025

Środa 32. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Jozafata

    Słuchajcie, królowie, i zrozumcie, nauczcie się sędziowie ziemskich rubieży! Nakłońcie ucha wy, co nad wieloma panujecie i chlubicie się mnogością narodów, bo od Pana otrzymaliście władzę, od Najwyższego panowanie. On zbada uczynki wasze i wasze zamysły rozsądzi (Mdr 6,1-3).


    Chociaż tekst z Księgi Mądrości odnosi się bezpośrednio do mających władzę, to również dla nas niesie przesłanie. Nikt nie może powiedzieć, że jego to nie dotyczy. Wszyscy uczestniczymy we władzy i ją sprawujemy. 

    Od momentu, gdy człowiek został stworzony przez Boga na Jego obraz i podobieństwo, otrzymuje zdolność do rządzenia sobą i innymi. Nie może tego robić w dowolny sposób, według swojego upodobania. Musi się tego nauczyć, dlatego Bóg ukazuje człowiekowi drogę: słuchać, zrozumieć, uczyć się. I ważne jest przestrzeganie tej kolejności. Chodzi o słuchanie, które wykracza poza usłyszenie. Trzeba tak słuchać, by zobaczyć potrzeby innych ludzi.  Słyszymy jakiś dźwięk i rozglądamy się z uwagą, by znaleźć jego źródło. To jest słuchanie: usłyszeć, że ktoś woła, ale trzeba zobaczyć kto, dlaczego i co można z tym zrobić... Kiedy Bóg przemawia do Mojżesza, mówi mu: usłyszałem - zobaczyłem... Determinacja wynika z tego, co potrafimy usłyszeć i zobaczyć. Ci, którzy sprawują władzę nad narodami i społeczeństwami, którzy sprawują władzę w Kościele, powinni tego się uczyć...

    Władza pochodzi od Pana, a zwierzchnictwo od Najwyższego. Należy uznać ją za Boży dar, którego nie można i nie należy wykorzystywać w oderwaniu od źródła, z którego ona pochodzi. Kiedy władza nie jest widziana w tej perspektywie, zawsze rodzi nadużycia, a ci, którym powinna służyć, cierpią...



    

wtorek, 11 listopada 2025

Wtorek 32. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Marcina

    Do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka - uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą (Mdr 2,23-24).


    Pierwsze zdanie tego fragmentu Księgi Mądrości pokazuje nam Boży plan wobec człowieka - nieśmiertelność. Człowiek został stworzony jako istota nieprzemijająca i jest obrazem samego Boga. 

    Ten obraz trudno nam w sobie zachować, w czasie naszej ziemskiej pielgrzymki ulega on różnym deformacjom w nas za sprawą grzechów, złych decyzji i wyborów.

    Słowo mówi nam, że przez zawiść diabła śmierć weszła na świat. Śmierć jest tu synonimem tego, co ulega rozkładowi, zepsuciu, co złe i grzeszne. W tym kontekście śmierć staje się symbolem całkowitego zniekształcenia, destrukcji i rozkładu tego, co jest obrazem Bożym w człowieku, samej istoty człowieka. 

    Sprawiedliwi to ci, którzy podejmują walkę o zachowanie w sobie Bożego podobieństwa. Jest to walka na tyle wyczerpująca i ciężka, że autor porównuje ją do wypróbowania na wzór złota w tyglu, przetopienia i oddzielenia szlachetnego metalu od tego wszystkiego, co je zanieczyszcza. 

    Zachowanie w sobie dobra, uczciwości, szlachetności, zachowanie w sobie Bożego obrazu, nie jest łatwe. To nieustanne zmaganie z przeciwnościami. 

    Po raz pierwszy w języku filozoficznym autor podejmuje także temat śmierci. Życie i śmierć walczą ze sobą od początku dziejów. Doświadczamy tego w naszym sercu każdego dnia: stajemy przed wyborami dobrej lub złej drogi, czynienia dobra lub zła. W naszym sercu toczy się walka. 

    Diabeł zazdrości Bogu dobroci, zazdrości człowiekowi, że może mieć udział w miłości Boga, dlatego uderza  w nas, walczy z nami, znajdując podatny grunt w sercu zranionym grzechem. 

    W tej walce możemy wygrać, gdy potrafimy zaufać Bogu i zachowamy wierność w miłości. Trwanie w miłości jest przepustką, która otwiera drzwi życia wiecznego. Tylko poprzez wierność miłości Bogu możemy wydobyć ukryty w naszym sercu  Boży obraz - najlepszą wersję samych siebie...

poniedziałek, 10 listopada 2025

Poniedziałek 32. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Leona Wielkiego, papieża

    Umiłujcie sprawiedliwość, sędziowie ziemscy! Myślcie o Panu właściwie i szukajcie Go w prostocie serca! (Mdr 1,1).


    Otwiera się przed nami najmłodsza księga Starego Testamentu. I od razu otrzymujemy zaproszenie do kształtowania w sobie trzech elementów elementów, które mają fundamentalne znaczenie dla życia zgodnego z wolą Bożą: kochać sprawiedliwość, myśleć o Bogu w sposób prawy i szukać Go w prostocie serca. 

    W sprawiedliwości leży zbawienie człowieka, ponieważ tylko sprawiedliwemu dane jest poznanie Boga - świętość. Aby jednak żyć sprawiedliwością, która umożliwia zbawcze spotkanie z Bogiem, potrzebujemy, aby Bóg obdarzył nas swoją mądrością.

    Tym, co przeszkadza nam podążać na drodze Bożej są: przewrotne myśli, uwikłanie w grzech, obłuda (dwulicowość). 

    Te elementy dotyczą całego człowieka w jego duchowo-fizycznej istocie: dotykają woli, która kieruje naszym działaniem, naszej inteligencji, która rozpoznaje i rozumuje oraz serca, które stanowi centrum każdej osoby. 

    Jesteśmy zaproszeni do poszukiwania i otwarcia się na mądrość, która jest Bożym darem, duchem miłującym ludzi i ich kształtuje. 

    

niedziela, 9 listopada 2025

Święto poświęcenia Bazyliki Laterańskiej

    Wy jesteście Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nie można położyć innego, jak te, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus (1 Kor 3,9b-11).


    Wszyscy uczestniczymy w budowaniu Kościoła, którego jedynym fundamentem jest Jezus Chrystus. Kościół jest wspólnotą, która karmi się tą samą Ewangelią. 

    Różnorodność kamieni, które tworzą Kościół jest bogactwem wspólnoty i zachętą do wzrastania w tym, co dobre. 

    Gromadzimy się w kamiennych czy drewnianych budowlach, aby oddawać część Bogu. Ale są ważniejsze świątynie, bez których te wzniesione przez ludzi nie miałyby żadnego sensu i utraciłyby swoją wartość. Jezus zwrócił na to uwagę w rozmowie z Samarytanką, kiedy powiedział jej, że prawdziwi czciciele oddawać będą cześć Bogu w Duchu i prawdzie. To człowiek jest świątynią  Boga. 

    Jesteśmy żywymi świątyniami. I właśnie dlatego musimy budować się każdego dnia. Wzrastać w świętości i łasce. 


 

    

sobota, 8 listopada 2025

Sobota 31. Tygodnia Zwykłego

    Pozdrówcie współpracowników moich w Chrystusie Jezusie, Pryksę i Akwilę, którzy za moje życie nadstawili karku i którym winienem wdzięczność nie tylko ja sam, ale i wszystkie Kościoły nawróconych pogan  (Rz 16,3-4).


    Zakończenie Listu św. Pawła do Rzymian dotarło do mnie w pierwszym dniu rekolekcji Domowego Kościoła w Wiśniowej. Ale co to Słowo może powiedzieć dziś nam? - to było pierwsze pytanie, które się pojawiło. Ot, grzecznościowe pożegnanie i nic więcej...

    A jednak nie tylko. Za każdym razem, kiedy przeżywam rekolekcje we wspólnocie Domowego Kościoła, coraz głębiej rozumiem, czym jest misja i nasze uczestnictwo we wspólnocie Kościoła. 

    Lista imion, które św. Paweł wymienia w tym końcowym fragmencie listu: Pryksa, Akwila, Epenet, Maria, Andronik, Junias, Ampliat, Urban, Stachys, Tercjusz, Gajus, Erast... wszyscy oni, członkowie różnych wspólnot, objęci są pozdrowieniem pokoju; wszyscy oni współpracownicy Pawła są w ścisłej komunii ze wszystkimi gminami chrześcijańskimi i aktywnie uczestniczą w głoszeniu Ewangelii. 

    Oni właśnie tego nas mogą nauczyć - jesteśmy Kościołem, czyli braćmi w komunii, jedności. Nasza wiara jest osobistą odpowiedzią na Boże zaproszenie, ale nie powinniśmy przeżywać jej indywidualistycznie. Bez względu na powołanie, które otrzymaliśmy, wszyscy jesteśmy zaproszeni poprzez świadectwo naszego życia do współpracy w dziele głoszenia Ewangelii. To świadectwo naszego słowa i naszego życia. W ramach naszych możliwości i otrzymanych darów. Wiele rzeczy można zrobić dla dobra wspólnego. Wystarczy widzieć siebie i innych jako współpracowników w dziele Chrystusa i odpowiedzieć na zaproszenie Mistrza. 

piątek, 7 listopada 2025

Piątek 31. Tygodnia Zwykłego

    Dzięki niej (łasce) jestem z urzędu sługą Chrystusa Jezusa wobec pogan, sprawującym świętą czynność głoszenia Ewangelii Bożej po to, by poganie stali się ofiarą miłą Bogu, uświęconą Duchem Świętym (Rz 15,16).


    Święty Paweł ma jasność: jest apostołem obdarzonym Bożą łaską i posłanym do pogan. Kieruje się do tych, którzy dotąd nie wierzyli. Jego działanie sprawia, że Chrystus staje się centrum dla tych, którzy wiarę przyjmują oraz przyszłością i nadzieją tych, którzy jeszcze nie wierzą. 

    W naszych środowiskach spotykamy tych, którzy starają się żyć wiarą, realizują ewangeliczne wskazania, czasem upadają, ale odnawiają w sobie poprzez sakramenty skarb łaski. Ale nie brakuje też tych, którzy nie wierzą, czasem nawet manifestują swoją niewiarę i sprzeciw wobec religii, wiary czy Kościoła. Bronią się przed przyjęciem wiary, nawet refleksją nad tym, skąd ten opór wypływa. 

    Być może czasem można by się pokusić o pytanie: dlaczego nie wierzysz? Jakie są powody? Bez oceniania, bez próby nawracania czy potępiania. Odpowiedzi mogą być różne: czasem niewiara może być wprost odnoszona do Boga, ale może też, i chyba częściej bywa, że odrzucenie wiary wypływa z postępowania Kościoła, z doświadczenia zgorszenia  wywoływanego przez tych, którzy uznają się za wierzących. 

    Świat niewiary może być bardzo głęboki, może też być bardzo powierzchowny, wypływać jedynie z mody i wygodnictwa, niekoniecznie z osobistych negatywnych doświadczeń. Wszystko zależy od tego, na czym opiera się deklarowana niewiara. I te wartości trzeba umieć odkrywać, by możliwe stawało się spotkanie i dialog wierzących i niewierzących, dialog opierający się na szacunku i wolności każdej osoby. 

czwartek, 6 listopada 2025

Czwartek 31. Tygodnia Zwykłego

    Dlaczego więc ty potępiasz swego brata? Albo dlaczego gardzisz swoim bratem? Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga? Tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu (Rz 14,10.12).


    Powoli zamykamy lekturę Listu do Rzymian, który towarzyszy nam w liturgii już od połowy października. Dzisiaj św. Paweł skupia naszą uwagę na czymś bardzo fundamentalnym: nasza wiara i nasze życie są darem Boga. A jeżeli jest to dar, nie ma sensu rywalizowanie między wierzącymi  o zgromadzone zasługi, lepsze wypełnianie obowiązków, o to, czyja wiara lub poświęcenie są większe. Przecież czy żyjemy, czy umieramy, należymy do Pana

    A jeśli to jest właściwa perspektywa patrzenia na nasze życie, to trzeba spojrzeć na to, w jaki sposób odnosimy się do Boga i do naszych braci. 

    Nieustannie towarzyszy nam pokusa rozróżniania i porównywania się z innymi, oceniania, kto ma większą, a kto mniejszą wiarę. Święty Paweł będzie mówił o słabszych i mocniejszych w wierze. Zauważa również problem, który pojawiał się już w pierwszych chrześcijańskich gminach - pogardzanie tymi, których uznawano za słabszych. Jeżeli stajemy w prawdzie o sobie, musimy zauważyć, że i my potrafimy ulegać tej pokusie oceniania i może także pogardzania, bo uważamy się za lepszych, bardziej wiernych i wytrwałych. Możemy nawet oczekiwać pewnych przywilejów za swoją postawę wiary lub uznania w ludzkich oczach.

    A Paweł uczy nas innego spojrzenia, które jest dla nas trudne, bo jest wbrew naszej skłonności do oceniania. Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, nie ma wierzących pierwszej i drugiej kategorii. Każdy jest wyjątkowy i każdy jest kochany przez Boga. I każdy o sobie samym zda sprawę Bogu z tego, jak tę miłość Ojca przyjął i jak na nią odpowiedział. To jest perspektywa, która pozwala zrezygnować z porównywania się z innymi, oceniania. Wtedy stajemy się wolni.


 



środa, 5 listopada 2025

Środa 31. Tygodnia Zwykłego

    Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje drugiego, wypełnił Prawo (Rz 13,8).


    Wiele słów wypowiedziano o miłości. I chociaż wiemy, że to ona nadaje sens wszystkim naszym relacjom, zarówno z Bogiem jak i ludźmi, bardzo często wiele innych rzeczy wpływa na nasze relacje.

    Miłość nie jest zwykłym uczuciem czy impulsem. Miłość jest czymś dużo głębszym i może stać się podstawą wszystkiego co robimy. Wymaga wysiłku, decyzji, samokontroli. Jest wymagająca. 

    Kochanie jest trudniejsze niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Wymaga dojrzałości w przeżywaniu wiary. Wymaga równowagi, umiaru, refleksji. Wymaga wysiłku, bo często oznacza działanie wbrew własnej wygodzie, własnym interesom, pokonywanie własnych lęków i obaw. Wymaga umiejętności wybaczania. Innym razem wymaga odwagi, szukania dobra innych, pomaga tym, którzy popełniają błędy i robi to tak, by nie ranić drugiego. Umie ofiarować drugiemu to, czego potrzebuje, a nie to, co subiektywnie uznaje za dobre. 

    Kochaj i rób co chcesz, mówił św. Augustyn. Oznacza to gotowość wypełnienia miłością wszystkiego, co robimy... Miarą miłości jest miłość bez miary.

wtorek, 4 listopada 2025

Wtorek 31. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Karola Boromeusza

    Wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a dla siebie nawzajem jesteśmy członkami. Mamy zaś według udzielonej nam łaski różne dary (Rz 12,5-6a).


    Święta Katarzyna ze Sieny w jednej ze swoich wizji mistycznych usłyszała od Jezusa: wszystko rozdałem tak różnorodnie, że nie dałem wszystkiego jednemu, abyście byli zmuszeni okazywać sobie nawzajem miłość

    To może najlepszy komentarz do słów Pawła. Boży plan, który wymusza budowanie relacji. 

    A jednak żyjemy w świecie, w którym człowiek ulega dwóm pokusom, które budują przeszkody w tej naturalnej potrzebie relacji. Pierwszą pokusą jest przekonanie człowieka o samowystarczalności. To nie tylko rodzi izolację od drugich, ale także sprawia, że drugi człowiek jawi się jako przeszkoda lub utrudnienie, źródło napięcia i rywalizacji. 

    Owo przekonanie do samowystarczalności przynosi jeszcze jedną konsekwencję: stajemy czasem wobec problemów, których nie jesteśmy w stanie pokonać, a to rodzi poczucie bezsilności. Człowiek zamyka się we własnym kokonie apatii, smutku i nieufności. 

    Słowa św. Pawła ukazują inną perspektywę. Bóg każdego z nas obdarował, ale każdy niesie inny dar. Kiedy potrafimy wykorzystywać te dary dla dobra wspólnego, budujemy jedno ciało. W tej perspektywie nie ma miejsca na rywalizację, izolację - jesteśmy zaproszeni do współpracy i wzajemnego budowania. Dar, którymi zostaliśmy obdarowani, poznajemy w pełni dopiero wtedy, kiedy się nim dzielimy z innymi, kiedy jest on narzędziem naszej służby dla drugiego człowieka.